Jan Paweł II

(0 -maj -czerwiec2005)

Godziny Taboru

Krzysztof Jankowiak

Groziłaby nam pustka, gdybyśmy nie tworzyli oaz

Jan Paweł II a Ruch Światło-Życie. Wszyscy w dniach po śmierci Papieża podkreś­lali, jak wiele mają Mu do zawdzięczenia. Chciałbym przypomnieć szczególne po­wody wdzięczności, jakie ma wobec Ojca świętego nasz Ruch. Kardynał Karol Wojtyła, a później papież Jan Paweł II wpłynął bowiem w istotny sposób na kształt ruchu oazowego, na świadomość jego charyzmatu. Tak to widział nasz założyciel ks. Franciszek Blachnicki. Niedługo przed swoją śmiercią pisał: „Trudno nie dostrzec kierującego palca Bożej Opatrzności, gdy przełomowe momenty w dziejach Ruchu, kolejne etapy krystali­zowania się jego samoświadomości, splatają się w przedziwny sposób ze spotkaniami z kard. K. Wojtyłą, a następnie z papieżem Janem Pawłem II. (...) Coś się przemieniało wtedy w samookreślaniu się Ruchu i w odczytywaniu jego charyzmatu. Przemówienia wtedy wygłaszane pomagały do coraz dokładniejszego rozpoznania i uświadomienia so­bie istoty, powołania i służby Ruchu Światło-Życie w Kościele”.

Ks. Blachnicki nazywał te spotkania Godzinami Taboru - nawiązując zarówno do faktu „przemieniania się” jak i do oazowej nazwy góry Błyszcz, gdzie odbywały się w początkach Ruchu dni wspól­noty i gdzie pierwsza „Godzina Taboru” miała miejsce. Były to bardzo różne spotkania - niektóre masowe w obecności bardzo wielu członków Ruchu, inne kameralne, w których uczestniczyło niekiedy nawet tylko kilkanaście osób. W nie­których to Ojciec święty czy wcześniej kardynał Wojtyła wyg­łaszał jakieś przemówienie czy homilię wskazujące istot­ne cechy naszego charyzmatu. W innych z kolei wizja Ruchu była w obecności Jana Pawła II lub z jego inspiracji przedstawiona przez ks. Blachnickiego czy innych członków Ruchu. Chciałbym przypomnieć zarówno „Godziny Taboru” wskazane przez naszego Założyciela, jak i wskazać na te, które moim zdaniem miały miejsce już po śmierci ks. Blachnickiego. Skoncentruję się głównie na słowach wypowiadanych przez Ojca święte­go czy wcześniej kardynała.

Zagęścić pustynię oazami

Pierwsze spotkanie, które odbyło się 16 VIII 1972 r., przypomniał sam Jan Paweł II przed trzema laty na Błoniach krakowskich: „Pamiętam, że dokładnie przed trzydziestu laty, 16 sierpnia, na Błyszczu koło Tylmanowej uczestniczyłem w tzw. Dniach Wspólno­ty. Powiedziałem wtedy, że osobiście blis­ki jest mi ten styl życia, który zainaugurował i zaproponował młodym sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki”.

Spotkanie to sławne jest z niezwykłej scenerii - Eucharystii odprawianej na szczycie góry w ulewnym deszczu wśród grzmotów i błyskawic. Z niego pochodzi również często reprodukowane później zdjęcie przedstawiające kard. Wojtyłę oraz księży Blachnickiego i Dziwisza wspinających się w turystycznych strojach na górę. Padły jednak wówczas rów­nież bardzo ważne słowa. Kard. Wojtyła na zakończenie spotkania wskazał na mocne za­korzenienie Ruchu w Soborze Watykańskim II: „Widzę jak bardzo do waszych oaz wesz­ła soborowa wizja Kościoła, jak żywy jest jego obraz w waszym doświadczeniu, w waszym przeżyciu. I to jest czymś ogromnie bliskim dla mnie nie tylko osobiście, ze względu na wspomnienia przeszłości, które częściowo są podobne do waszych doświad­czeń, ale dla mnie jako dla biskupa, dla którego Sobór i obraz Kościoła przez ten Sobór wyłoniony stał się jakąś szczególną, a nawet centralną częścią życia”.

Drugi ważny wątek tego przemówienia to interpretacja samego słowa „oaza”: „Kiedy słyszę to słowo odmieniane przez tyle ust i pojawiające się w tylu sprawozdaniach róż­nych grup (...), wtedy myślę sobie: jeżeli jest oaza, to znaczy, że niestety jest pustynia, bo oaza ma rację bytu tylko na pustyni. Tam, gdzie nie ma pustyni, nie ma oaz. Otóż to jest jakiś podtekst tej prawdy, którą wy tutaj wyrażacie i przeżywacie. To oczywiste, że jest pustynia. Nie może nas ona jednak zniechęcać, może nas tylko zachęcić, ażeby było jak najwięcej oaz. Pustynia jest bowiem tylko wtedy groźna, jeżeli na niej nie ma oazy, jeżeli oazy są bardzo rzadko, bardzo daleko. Wtedy można napraw­dę, jak tutaj jeden z Was powiedział, umrzeć z pragnienia. Ale jeżeli oazy są, jeżeli są dość gęsto, blisko siebie, to nawet pu­stynia nie jest groźna. Można przez nią przejechać. Taka prze­jażdżka po pustyni na wielbłądzie może być nawet dla kogoś całkiem interesująca. Ale żarty na bok. Ja myślę, moi drodzy, że jest bardzo głęboka prawda w nazwie: OAZA. W jakimś zna­czeniu życie jest jednak pustynią. Grozi nam pustynia. Powiem jeszcze inaczej: groziłaby nam pustynia, gdybyśmy nie two­rzyli oaz. I teraz drugi wniosek z tego wyprowadzam: jesteś­cie tutaj na oazie, jest was tutaj wielu. Myślę, że na tej oazie poniekąd każdy z was staje się oazą po to, ażeby wrócić na pustynię i żeby tę pustynię zagęścić oazami”.

Druga „godzina Taboru” miała zupełnie inny charak­ter. Było to podsumowanie oaz krakowskich, które w gro­nie moderatorów odbyło się 20 IX 1972 r. Wygło­szona wówczas homilia oraz przemó­wienie podsumowujące obrady były niezwykle boga­te w treść. Wówczas padło często przywoływane stwierdzenie, że Ruch Światło-Życie to „przetłumaczona na język pewne­go Ruchu eklezjologia Soboru”. Myślę, że warto przytoczyć cały fragment wypowiedzi, w której znalazły się te słowa: „Z biegiem lat w miarę rozwoju Kościoła, w świadomości Koś­cioła, w orientacji pastoralnej Kościoła, mu­szą przyjść formy nowe. I myślę, że wła­śnie ta forma, którą reprezentują oazy jest ta­ką nową formą. Przede wszystkim założenia doktrynalne, teologiczne są bardzo ściśle zwią­zane z Soborem Watykańskim II. To jest przetłumaczona na język pewnego Ruchu, pew­nego działania, eklezjologia Vaticanum Secundum w jej elementach centralnych: osoba, wspólnota ludu Bożego, wspólnota apostolska w najbardziej podstawowym zna­czeniu te­go słowa”.

Kardynał Wojtyła mówił wówczas także o tym, jakie znaczenie ma uczestnictwo w Ruchu dla kapłanów: „Mam przed oczyma, wokół siebie, przede wszystkim kapłanów. Tych kapłanów, którzy po tegorocznych oazach spotkali się tutaj, żeby jeszcze raz swoje doświadczenia przemyśleć. Myślę więc, drodzy Bracia, że jest to równocześnie ogromny bodziec dla naszego powołania kapłańskiego, kiedy widzimy, jak żyje Chrystus w du­szach, jak On się w młodych sercach objawia i potwierdza. Wówczas przez to samo jak gdyby dosięgamy samego nerwu życia, samej istoty naszego kapłańskiego powołania. Przecież my jesteśmy po to, żeby Chrystus rodził się duszach i w nich rósł. Kiedy się to dokonuje i ujawnia, wówczas nasze powołanie kapłańskie nabiera jakichś nowych war­toś­ci, treści, na nowo się kształtuje i gruntuje. Widzimy jego sens, widzimy jego bo­gactwo”. Zachęty dla kapłanów do angażowania się w Ruch powtarzają się w tych wypo­wiedziach kilkakrotnie.

Kard. Wojtyła zwrócił też uwagę na bardzo ważny rys formacji oazowej: „Oczywiście, jest to metoda elitarna. (...) Jest potrzeba tych grup elitarnych: na tle duszpasterstwa zwyczajnego, podstawowego, trzeba mieć jeszcze jakieś grupy, zespoły ludzi - młodych, potem starszych - którzy będą w swoje środowisko wnosili większy wymiar, pełniejsze świadectwo, większą dojrzałość chrześcijańską i będą promieniowali. Nie chodzi oczywiś­cie o to, ażeby tych ludzi od reszty oddzielić, tylko żeby ich ukształtować, uformować me­todą wypracowaną i następnie mieć ich w środowisku”. Warto dodać, że w Polsce pano­wało wówczas duszpasterstwo masowe - wszelkie działania ukierunkowane były na zaj­mowanie się dużymi grupami ludzi (wielkie uroczystości masowe pielgrzymki). Idea jaka przyświecała ks. Blachnickiemu była inna: prowadzić duszpasterstwo masowe poprzez działanie grup elitarnych. Ta idea znalazła poparcie u przyszłego Papieża.

     I wreszcie kolejna uwaga kard. Wojtyły: „Ja bardzo się cie­szę z tego, że (...) ten ruch dojrzewa i że utrzymuje wciąż swo­ją tożsamość. To jest także jakieś prawo rozwoju, żeby zacho­wać tożsamość, zgodność z pierwotnymi założeniami, które są wciąż te same, tylko wciąż bogatsze w realizacji”. Trzeba pa­miętać, że był to rok 1972. Nie było jeszcze wszystkich doku­mentów kościelnych poświę­conych ruchom odnowy, a wypo­wiedzi ks. Blachnickiego o konieczności wierności charyzma­towi Ruchu długo jeszcze u wielu nie znajdowały zrozumienia. Są zresztą do dziś środo­wiska, które pojęcie tożsamości czy charyzmatu Ruchu, obowiązek wierności jego zało­żeniem uważają za coś niestosownego. Może warto im pokazać tę wypowiedź kardynała Wojtyły.

Następna „Godzina Taboru” to 11 VI 1973 r. - jedno z najważniejszych wydarzeń w historii naszego Ruchu. Akt oddania dzieła oazy Niepokalanej Matce Kościoła, uważany przez naszego Założyciela za akt konstytutywny Ruchu, jego duchowy funda­ment. Obecność kard. Wojtyły w tym momencie i odczytanie właśnie przez niego tego aktu urasta do rangi szczególnego symbolu - zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że kardynał poprzedniego dnia przekazał informację, że nie może przybyć. Tłumacząc swo­ją niespodziewaną obecność stwierdził: „spełniłem jakiś wewnętrzny nakaz serca, które od dzisiaj rana nie dawało mi spokoju”. Kardynał Wojtyła był więc bardzo krótko, nie wyg­łaszał żadnych programowych przemówień, ale to on właśnie oddał Ruch Niepokala­nej i poświęcił jej figurę na Kopiej Górce.

Dwie kolejne „Godziny Taboru” wiązały się szczególnie z liturgią. 29 VII 1973 r. na zakończenie Eucharystii w kaplicy Dobrego Pasterza w Krościenku kard. Wojtyła powiedział do uczestników rekolekcji oazowych: „Sobór Watykański II na pierwszy plan swojej pracy wysunął dzieło odnowy liturgii, widząc w nim jakiś szczególnie ważny, pod­stawowy i centralny ośrodek odnowy Kościoła, jaką Sobór za natchnieniem Ducha Świę­tego zamierzył w naszych czasach. Dlatego też z kolei my, biskupi i kapłani polscy wraz z całym laikatem w naszej ojczyźnie pragniemy na odnowie liturgii oprzeć dzieło realiza­cji Soboru, a przez to również dzieło odnowy Kościoła w Polsce. Tu jest jakiś najgłębszy i zarazem najprostszy wyraz tej wielkiej sprawy, której Kościół naszego stulecia pod na­tchnieniem Ducha Świętego poświęcił tyle pracy, tyle modlitwy, tyle przemyśleń i tyle wniosków. (...) Pogłębienie świadomości chrześcijańskiej Kościoła może przyjść tylko drogą takiego dojrzałego uczestnictwa w liturgii i współtworzenia liturgii. Ażeby w to wniknąć, ażeby to zbudować w duszy ludzkiej i we wspólnocie ludzkiej, nieodzowne są rekolekcje. Stąd właśnie te rekolekcje służby liturgicznej, prowadzone wypróbowaną już metodą oazy pod kierownictwem ks. prof. Franciszka Blachnickiego i jego licznych współpracowników”.

O tym, że rekolekcje oazowe szczególnie związane są z liturgią, nie trzeba było wów­czas ich uczestnikom specjalnie mówić - w oazach w 1973 r. brali udział głównie człon­kowie służby liturgicznej i wokół liturgii wszystko się kręciło. Słowa kard. Wojtyły wtedy przede wszystkim ukazywały ogromną rolę, jaką formacja liturgiczna ma do spełnienia. Z biegiem lat nabrały jednak dodatkowego znaczenia - program oazowy został zrefor­mo­wany i choć nie miało to prowadzić do zmniejszenia znaczenia liturgii, w praktyce nie na wszystkich rekolekcjach zajmuje ona należne jej miejsce. Przypuszczam, że mogło to wpłynąć na zaliczenie przez ks. Blachnickiego po kilkunastu latach tego właśnie wystą­pienia do „Godzin Taboru”.

Wokół liturgii koncentrowało się duszpasterstwo w parafii w Brzegach, którą prowa­dzone przez Ruch Krajowe Duszpasterstwo Służby Liturgicznej objęło na podstawie umo­wy z Kurią Krakowską w 1975 r. 1 XI 1976 r. kard. Karol Wojtyła przeprowadził w Brzegach wizytację parafii. Choć ta „Godzina Taboru” formalnie nie miała nawet miej­sca we wspólnocie Ruchu, jej znaczenie dla kształtowania charyzmatu oazy nie budzi wątpliwości. W Brzegach bowiem kształtował się model parafii - wspólnoty wspólnot, oparty na wizji Soboru Watykańskiego II, przyjęty jako cel dla całego Ruchu.

Tę właśnie wizję parafii przedstawił ks. Franciszek Blachnicki na posiedzeniu Komisji Episkopatu ds. Apostolstwa Świeckich. Komisji tej przewodniczył kard. Karol Woj­tyła i z jego inicjatywy całodzienne posiedzenie w dniu 5 XII 1976 r. poświęcono prezen­tacji Ruchu. Ks. Blachnicki dokonał ogólnego przedstawienia Ruchu jako formacji apos­tolstwa świeckich, ks. Wojciech Danielski mówił o roli liturgii, Izabela i Jerzy Bartmińscy o oazowych kręgach rodzin a Wojciech Zając o wspólnotach akademickich. Nie było tam jakiejś istotnej programowej wypowiedzi kard. Wojtyły, ale na jego zaproszenie to spot­kanie się odbyło. A stanowi ono kolejny kamień milowy w kształtowaniu się wizji Ruchu. Mówił wówczas ks. Blachnicki: „Prezentacja Ruchu Światło-Życie jest dla nas samych, którzy jesteśmy w nim bezpośrednio zaangażowani, jakąś okazją do uświadomienia so­bie, co nam zostało dane i zlecone. Sami się przy tej okazji zdumiewamy nad tym, znając dobrze dysproporcję między małością środków, słabością narzędzi, a tym co dzisiaj już ja­ko fakt stoi przed nami. Dlatego musimy określić naszą świadomość przez słowo charyz­mat. Został nam dany pewien charyzmat, to znaczy dar dla budowania Kościoła, dar któ­rym mamy służyć budowaniu i odnowie Kościoła w Polsce”.

Co roku od pierwszej „Godziny Taboru” na górze Błyszcz kardynał Wojtyła uczestni­czył w dniach wspólnoty oaz letnich. Nierzadko odwiedzał w ciągu tego dnia kilka oaz wielkich gromadzących się w różnych miejscach. 9 VII 1978 r. miał miejsce jego ostatni dzień wspólnoty w Polsce. Odwiedził wówczas kolejno dni wspólnoty w Rdzawce, Kluszkowcach i Trybszu. Homilia wygłoszona w Kluszkowcach szczególnie poświęcona była darowi jedności: „Dar jedności jest dobrem wspólnoty. Człowiek wewnętrznie ze sobą pojed­nany, zjednoczony z Bo­giem jest tej jedności wyrazicielem i twórczym czynnikiem. Dar jedności jest jednak dobrem wspól­noty. Trzeba więc nie tylko myśleć o tej jedności dla mnie sa­mego, ale także o tej jednoś­ci, która dokonuje się prze­ze mnie. Tutaj, w waszych wspólno­tach rekolekcyjnych, tego się szczególnie uczycie. To jest jakaś szkoła, jak ja mam być czło­wiekiem jedności, jak ma przeze mnie tworzyć się jedność wspólnoty. Nie tylko tej wyjąt­kowej na oazie, ale tej wielorakiej, w której wypada mi żyć: a więc wspólnota mojej pa­rafii, a więc w tej parafii czy poza nią, różne inne wspólnoty, do których przynależę: wspólnota mojej szkoły, mojej klasy, mojej uczelni, mojego rocznika, mojego środowis­ka, mojego kręgu zamiłowań. Wiele jest tych wspólnot, które czekają na dar jedności. Każdy z was ma go swoim wspólnotom przynosić na różne sposoby: na pewno inaczej swojej parafii, a inaczej swojemu środowisku koleżeńskiemu w szkole czy na katechizacji. W każdym ra­zie pamiętajcie, że na ten dar od was - czekają! I spodziewają się go właś­nie dlatego, że uczestniczyliście w rekolekcjach wakacyjnych, że przeżyliście oazę, że na tej drodze szu­kacie dróg wyjścia, dróg prowadzących człowieka do wolności”.

W 1978 r. piosenką roku było „Zwiastunom z gór”. I właśnie w Kluszkowcach żegna­no tą piosenką kard. Wojtyłę. Wsiadając do samochodu kardynał zażartował „Ilekroć bę­dziecie śpiewać tę piosenkę, zawołajcie mnie”. W ten właśnie sposób „Zwiastunom z gór” stało się śpiewem towarzyszącym spotkaniom oaz z Papieżem. Było to bowiem ostatnie spotkanie z kardynałem, następne „Godziny Taboru” były spotkaniami z Janem Pawłem II.

Budować jedność przez miłość

„Zwiastunom z gór” - ten śpiew zabrzmiał w Nowym Targu 8 czerwca 1979 r. po przemówieniu Papieża podczas pierwszej pielgrzymki do Polski. Znaczenia tej „Godziny Taboru” dla ukształtowania charyzmatu Ruchu nie sposób przecenić. Wtedy właśnie zos­tała proklamowana Krucjata Wyzwolenia Człowieka. A - o czym wszyscy pamiętają - proklamowana została w odpowiedzi na apel Jana Pawła II zawarty w jego liście poże­gnalnym do Polaków z 23 X 1978 r.: „Proszę abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem mo­że aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła”.

Bezpośrednio po śmierci Jana Pawła II w pewnym całkowicie świeckim radiu można było usłyszeć, że są środowiska, które nie musiały czekać na śmierć Papieża, by zacząć realizować Jego nauczanie. I wskazano na Ruch Światło-Życie, który powołał Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Niewątpliwie bardzo to pochlebne dla naszego Ruchu, ale i bar­dzo zobowiązujące.

     A w Nowym Targu był jeszcze jeden ważny ak­cent. Do ołtarza przyniesiono dwanaście koszy z Pis­mem świętym - dar od ruchów ewangelizacyjnych z Za­chodu. Ojciec święty wręczał Biblie animatorom Ru­chu mówiąc: „Przekazuj dalej”. Był to początek wiel­kiej akcji rozpowszechniania przez Ruch Świat­ło-Życie Pisma świętego Starego i Nowego Testa­men­tu - drukowanych na Zachodzie kopii Biblii Tysiąc­lecia. Wcześniej cała Biblia była w naszym kraju prak­tycznie niedostępna (władze komunistyczne pozwalały na druk jedynie bardzo ograniczonych nakładów).

Słuchając w Nowym Targu śpiewu „Zwiastunom z gór” Jan Paweł II powiedział: „Myślę, że mi to jesz­cze zaśpiewacie w Rzymie”. Trwały bowiem wów­czas ostatnie przygotowania do pierwszej oazy rzym­skiej.

25 X 1978 r. gościem Papieża na kolacji był ks. Franciszek Blachnicki. Wspominał później: „W pewnym momencie Papież zwrócił się do mnie z zapytaniem: «Co będzie z oazami, jak to będzie... wakacje bez oaz?» Po chwili jeszcze raz wrócił do tego tematu: «Przyjedźcie do Castel Gandolfo, rozbijcie namioty i zróbcie tu oazę». Zaproszenie zosta­ło przyjęte, już wtedy zapadła decyzja”.

Tak się akurat składało, że poprzednie lata były okresem wprowadzania nowego prog­ramu formacyjnego w Ruchu. W 1977 r. wprowadzono nowy program oazy I stop­nia, w 1978 r. oazy II stopnia. W 1979 r. przychodził więc czas na III stopień - który miał być poświęcony tajemnicy Kościoła. Zaproszenie Papieża zainspirowało do oparcia programu o Rzym i nawiązania do starożytnej rzymskiej praktyki kościołów stacyjnych.

Pierwsza oaza rzymska odbyła się w dniach 4-20 VIII 1979 r. Była to wspólna oaza dla młodzieży i rodzin. Kilkakrotnie spotkała się z Ojcem świętym. Myślę, że szczególnie warto przywołać słowa Papieża o znaczeniu dnia wspólnoty. Dzień wspólnoty oaza prze­żywała pod przewodnictwem Jana Pawła II w Castel Gandolfo zapraszając przedstawicie­li innych ruchów odnowy. Podczas homilii Ojciec święty powiedział m.in.: „Rekolekcje oazowe zawsze kształtują dwoistą wspólnotę: naszą wspólnotę z Chrystusem i naszą wspólnotę z bliźnimi. I otóż biorąc to pod uwagę, myślę tak: dzień wspólnoty to jest dzień, w którym mamy sobie osobiście i wspólnotowo uświadomić, na ile ta dwoista wspólnota każdego z nas i wszystkich razem dojrzała w czasie rekolekcji. Na ile ukształto­wała się w każdym z nas i we wszystkich razem głębsza jedność z Chrystusem, głębsza, dojrzalsza; a równocześnie na ile ta jedność z Chrystusem wyraża się naszą wzajemną jednością. Ponieważ jedność kształtuje się zawsze przez miłość, na ile przez rekolekcje dojrzała nasza miłość do Chrystusa, czyli miłość Chrystusa w nas i na ile ta miłość Chrys­tusa w nas dojrzała w stosunku do bliźnich, do członków tej samej wspólnoty, z którymi przeżywaliśmy oazę, i do innych ludzi, którzy także w program tej oazy weszli i których Opatrzność w program tej oazy wprowadziła. Tak rozumiem dzień wspólnoty. Jest to dzień rachunku, można by powiedzieć rachunku sumienia z dojrzałości, jaką osiągnę­liśmy. Jest to równocześnie dzień podziękowania za tę dojrzałość, którą osiągnęliśmy w Chrystusie i przez Chrystusa pomiędzy sobą”.

Następną „Godzinę Taboru” ks. Blachnicki nazywał „zejściem z Taboru”. Rok 1980 był dla oaz trudnym czasem. Nasiliły się wówczas ataki władz komunistycznych, które poprzez rozpowszechnianie fałszywych listów i informacji usiłowały wzbudzić nieuf­ność wobec ruchu oazowego w Kościele w Polsce - co niestety częściowo się udało. Ks. Blachnicki i jego współpracownicy starali się przyjmować trudną sytuację w duchu wiary. I wówczas zupełnie niespodziewanie Ruch Światło-Życie otrzymał list od Ojca świętego. List ten, datowany na 15 VIII 1980 r. nie był odpowiedzią na żadną petycję ze strony Ruchu. Stanowił on jakby potwierdzenie kościelnego charakteru, przychodzące w chwili gdy podejmowano próby zakwestionowania go.

Odpowiedzią na ten list było skierowane do Papieża pismo krajowego kolegium mo­deratorów z 4 XI 1980 r. W dziewięciu punktach wskazywało ono zadania, jakie stawia przed sobą Ruch Światło-Życie:

1)   odpowiedzialność za ewangelizację środowisk, gdzie nie dociera żaden wpływ dusz­pasterski,
2)   odpowiedzialność za głoszenie Ewangelii z mocą, która wyzwala człowieka z kon­kretnych uzależnień i różnych rodzajów niewoli,
3)   odpowiedzialność za ewangelizację i wyzwolenie środowisk pracy,
4)   odpowiedzialność za wychowanie ludzi, zwłaszcza młodych, do wiary dojrzałej,
5)   odpowiedzialność za rodziny chrześcijańskie, aby stawały się prawdziwym domowym  Kościołem,
6)   odpowiedzialność za odnowę liturgii,
7)   odpowiedzialność za odnowę życia modlitwy,
8)   odpowiedzialność za formację laikatu do apostolstwa,
9)   odpowiedzialność za odnowę parafii.

Zdaniem ks. Blachnickiego pismo to stanowiło wówczas „najpełniejsze samookreśle­nie ruchu wśród znanych do tego momentu wypowiedzi”. Był to więc kolejny etap od­czytywania charyzmatu Ruchu.

Ostatnią „Godziną Taboru” wskazaną przez ks. Blachnickiego był kongres ruchów eklezjalnych, który we wrześniu 1981 roku odbył się w Rzymie. Kongres taki w uzgodnieniu z kard. Wojtyłą planowany był najpierw na jesień 1979 r. w Mogile pod Krakowem. Wybór kardynała na papieża spowodował odroczenie projektu. Zrealizowa­no go po dwóch latach. Z tego kongresu pochodzi referat ks. Blachnickiego „Istotne ce­chy ruchu eklezjalnego” będący jednym z podstawowych tekstów programowych Ruchu Światło-Życie. Na spotkaniu z uczestnikami kongresu Jan Paweł II ukazał swoją wizję miejsca ruchów w Kościele. Stwierdził m.in.: „Movimenti w łonie Kościoła, ludu Bożego, wyrażają ów wieloraki ruch, który jest odpowiedzią człowieka na Objawienie, na Ewan­gelię:

-     ruch w kierunku samego Boga żywego, który tak bar­dzo przybliżył się do człowieka,
-     ruch w stronę własnego wnętrza, własnego serca i su­mienia, które w spotkaniu z żywym Bogiem odsłania właś­ciwą sobie głębię,
-     ruch w stronę ludzi, naszych braci i sióstr, których Chrys­tus stawia na drodze życia naszego,
-     ruch w stronę świata, który nieustannie oczekuje na ob­jawienie się synów Bożych w nim.

Istotą ruchu w każdym z wymienionych kierun­ków jest miłość: miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest da­ny”.

Boże światło na drogach wa­szego życia

Tyle „Godzin Taboru” wskazał ks. Blachnicki. Można postawić sobie pytanie, czy po śmierci naszego Założyciela były dalsze spotkania z Papieżem, którym można nadać ta­kie miano - czyli spotkania, dzięki którym mogliśmy odczytać czy rozpoznać nasz cha­ryzmat.

Moim zdaniem można by wskazać co najmniej dwa takie spotkania. Pierwsze to ostatnia pielgrzymka do Polski i spotkanie na Błoniach krakowskich 18 VIII 2002 r. Naj­pierw przygotowanie do tego spotkania, podczas którego Ruch, odpowiadając na pa­pies­kie apele podjął modlitwę o pokój. Indywidualne zobowiązania modlitwy i wyrze­czeń w intencji pokoju na świecie podjęło ponad 22 tys. osób z Ruchu. Podczas Mszy św. na Błoniach krakowskich zostały one zaniesione w dwunastu koszach jako dar. Było to pięk­ne zamknięcie spotkań Ruchu z Ojcem świętym podczas pielgrzymek do Polski. Podczas pierwszej pielgrzymki otrzymaliśmy dwanaście koszy Pisma świętego, podczas ostatniej złożyliśmy dwanaście koszy deklaracji modlitwy. Stanęliśmy wówczas jako wspólnota, która potrafi odpowiadać na papieskie wezwania i która jest wrażliwa na prob­lemy ota­czającego nas świata.

Eucharystia na Błoniach zakończyła się słowem poświęconym naszemu Ruchowi. Po osobistych wspomnieniach Ojciec święty powiedział: „Niech umiłowanie Eucharystii i Bib­lii zawsze rzuca Boże światło na drogi waszego życia”. W ten sposób zostały wskaza­ne dwie najbardziej fundamentalne cechy naszego charyzmatu.

To samo Papież powtórzył rok później, w liście z okazji trzydziestolecia aktu oddania Ruchu Niepokalanej. Dodał jeszcze trzeci element - zaangażowanie w odnowę parafii. W tym liście Ojciec święty wprost mówił o „trzech elementach, na których jest zbudowa­na duchowość Ruchu Światło-Życie”. Ten list, ostatnie słowo Jana Pawła II do nas, moż­na moim zdaniem uznać za ostatnią „Godzinę Taboru”.