Rozeznanie

(215 -kwiecień -maj2017)

Decyzje

Anna Pełka

Rozeznawanie na drogach formacji Ruchu z elementami motoryzacji

Każdy, kto decyduje się na uczestnictwo w Ruchu Światło-Życie, wkracza na określoną drogę formacyjną, która od etapu ewangelizacji (niekiedy poprzedzonej preewangelizacją), poprzez deuterokatechumenat, zmierza do podjęcia diakonii w Kościele. Na tej drodze można wyróżnić pewne stałe elementy, które jak znaki drogowe, wymuszają niejako jakiś rodzaj zachowania, to jest postawy lub decyzje.

Jeśli spojrzymy chronologicznie, to pierwszą ważną decyzją jest ta o przyjęciu Chrystusa jako Pana i Zbawiciela. Dawniej przeżywane na oazie I stopnia jako specjalne nabożeństwo z zapalaniem świecy jako znakiem podjętej decyzji, obecnie zaś jego zewnętrznym wyrazem jest realne przyjęcie Pana Jezusa w Komunii Świętej. W życiu wielu osób ten moment świadomego wyboru następuje już wcześniej, a na oazie I stopnia jest już tylko potwierdzeniem.

Są osoby, które przeżywają to wydarzenie do tego stopnia, że odnajdując w sobie jakąś niegodność czy niegotowość czują, że nie sprostają i wycofują się. Ważna tutaj jest rola towarzyszącego animatora, który z łagodnością i roztropnością pokaże, o co chodzi, wytłumaczy, że i tak nikt sam z siebie, własnymi siłami, nie podoła, bo potrzebna jest łaska Boża, otwarcie na tę łaskę, przekona, że Chrystus nam chce coś dać, a nie zabrać (no chyba że nasze lęki np. J).

Następne w kolejności są decyzje dotyczące kontynuowania drogi ku dojrzałości chrześcijańskiej i związane z tym nabożeństwa etapu deuterokatechumenatu. Jest tutaj m.in. obrzęd włączenia do deuterokatechumenatu przeżywany zazwyczaj między I a II stopniem, będący decyzją o włączeniu się w grupę uczniów Chrystusa oraz nabożeństwo misji na zakończenie II stopnia lub już po rekolekcjach, w parafiach czy rejonach, wiążące się z przyjęciem drogowskazów, czyli znowu publicznym potwierdzeniem przed wspólnotą o gotowości i woli kontynuowania określonej drogi. W kręgach rodzin odpowiednikiem tych nabożeństw jest decyzja włączenia się do Domowego Kościoła na zakończenie pilotowania oraz przyjęcie Drogowskazów po przeżyciu drugiego roku pracy.

W rozeznawaniu na tym etapie warto wskazać na dwie sprawy, a właściwie dwie strony patrzenia na sprawę. Po pierwsze, wolność i samodzielność decyzji, które są przeciwieństwem owczego pędu („bo inni tak robią”) czy presji grupy. Formacja odbywa się w małej grupie, która zakorzeniona jest we wspólnocie, a ta w parafii. Ostatecznie chodzi o to, że nasze decyzje będące wynikiem rozeznania, mają być decyzjami osobistymi i wolnymi, a więc nie powinny być podejmowane pod jakąś zewnętrzną presją, pod przymusem. Składane publiczni deklaracje powinny być też świadome, więc potrzebne jest tu dogłębne zrozumienie kolejnych etapów deuterokatechumenatu i wynikających z nich zobowiązań i przywilejów.

Ważna będzie tu także rola animatorów czy odpowiedzialnych wspólnoty, którzy weryfikują uczestników i niekiedy w trosce o ich dobro, a także o dobro całej grupy, muszą podjąć trudną do przyjęcia decyzję, np. o przedłużeniu komuś formacji. Dla animatora to sprawdzian odpowiedzialności za drugiego człowieka. Dla uczestnika to moment weryfikacji dojrzałości zarówno ludzkiej jak i tej chrześcijańskiej. Bo jeśli nie traktuje formacji na zaliczanie, a wiąże ją z określoną drogą katechumenalną, to zaufa odpowiedzialnym, nawet jeśli sam miał początkowo inne zdanie na swój temat. Czasem warto zaczekać, to znaczy przedłużyć formację. Pamiętam, że podczas jazd doszkalających po pierwszym niezdanym egzaminie na prawo jazdy instruktor pokazał mi manewr, które potem, w życiu codziennym, okazał się być dla mnie kluczowym. Gdybym zdała za pierwszym razem, to nie wiedziałabym pewnie, że można ruszać pod górkę bez używania hamulca ręcznego, bo na kursie, który jak wiadomo przygotowuje głownie do zaliczenia, uczą tylko z ręcznym. A ja na drodze praca-dom mam kilka takich miejsc, gdzie są małe wzniesienia, i gdybym zdała za pierwszym razem to długo męczyłabym się podjeżdżając w korkach pod górkę z użyciem ręcznego hamulca. Wiele razy dziękowałam za te okoliczności Opatrzności. Podsumowując – w kwestiach przedłużania formacji zachowujmy roztropność, bo przegięcia mogą być, rzecz jasna, w obydwie strony. Można podać przykłady „popychania ” osób niedojrzałych i przyspieszania formacji z ich szkodą jak i nadmiernego wydłużania, co także nie jest właściwe.

Gdzieś po drodze, tej drodze deuterokatechumenalnej, staje przed nami dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Znowu decyzja i u wielu wręcz wielkie zmagania, choć treść niby przyjęta w jednym z Drogowskazów… A tak naprawdę to znowu weryfikacja tego, co przeżyło się do tej pory, zaufania Jezusowi, doświadczenia wyzwolenia z grzechu, z lęku, pragnienie służenia tym doświadczeniem innym ludziom. Niepodjęcie Krucjaty nie przekreśla nikogo jako człowieka, jako członka Ruchu, ale o czymś informuje i jest jasnym znakiem, że coś jeszcze zostało do zrobienia w obszarze formacji i w obszarze miłości bliźniego.

Na rekolekcjach III stopnia uczestnicy poznają Kościół, bogactwo charyzmatów i diakonii. Dodatkowo pogłębiają temat diakonii podczas Oazy Rekolekcyjnej Diakonii. To znak, że formacja podstawowa dobiega końca. To także czas podejmowania rozeznania o tym, co dalej, o znalezieniu „swojego” miejsca w Kościele, swojej diakonii.

Na tym etapie trzeba zwrócić uwagę na kilka spraw. Po pierwsze, przyjrzeć się swoim predyspozycjom, tak po ludzku. Jeśli ktoś z tym kłopot, to niech zapyta najbliższych. Nie każdy może być animatorem grupy, nie każdy może śpiewać. Przepraszam, uściślę, niby „śpiewać każdy może”, ale jeśli robi to „gorzej”, to w wymiarze liturgii czyli dzieła wspólnego, gdyby taka osoba fałszowała w scholi, będzie to ze szkodą dla wszystkich.

Po drugie – trzeba przyjrzeć się potrzebom. „Oferta” diakonijna w znaczeniu struktur może być niewielka w danej parafii czy rejonie, ale na pewno potrzeby są o wiele większe. Może Pan wzywa nas do podjęcia jakiegoś szczególnego zadania w Kościele czy w świecie, które nie zostało objęte strukturami diakonii specjalistycznej, ale jest właśnie dla nas?

Po trzecie, ocenić, w jaki sposób będzie dokonywało się godzenie zadań i spotkań wynikających z podjęcia diakonii z tzw. obowiązkami stanu czy obowiązkami zawodowymi. Znowu potrzebna roztropność, aby znaleźć odpowiednie proporcje między odpowiedzialnością a wielkodusznością. Są osoby, które chętnie pomagają w różnych zadaniach przy kościele, ale nie zaliczały roku na studiach, bo zaniedbały naukę. Są i tacy, którzy w nic się nie włączają, bo nie ma czasu, bo szkoła, praca, dzieci itp.

Po czwarte, warto poddać swoje pomysły jakiejś weryfikacji odpowiednich odpowiedzialnych. Jeśli mam pomysł na nowe zaangażowanie w parafii, to konsultuję to z księdzem proboszczem, jeśli moje rozeznanie dotyczy Ruchu w diecezji, to przedstawiam je moderatorowi diecezjalnemu. Ten czwarty punkt może czasem wiązać się ze zmianą naszych planów, wręcz ich wstrzymaniem, ale zasada posłuszeństwa w Kościele należy do Jego fundamentów.

Potwierdzeniem na drodze diakonijnej jest włączenie się w Stowarzyszenie Diakonia Ruchu Światło-Życie i przyjęcia błogosławienia członka diakonii. Dawniej, raz w roku, podczas Centralnej Oazy Matki w Krościenku odbywało się błogosławienie do konkretnej diakonii specjalistycznej. Obecnie błogosławienie członków diakonii jest dopełnieniem prawnego nabycia członkostwa w Stowarzyszeniu Diakonia.

Często włączenie w Stowarzyszenie jest postrzegane jako wejście w nową organizację stojącą ponad Ruchem. Wynika stąd wiele nieporozumień, a nawet niechęci wobec Stowarzyszenia. Jeśli jednak popatrzymy na historyczne materiały dotyczące powstawania statutów, dokumenty związane z powoływaniem Stowarzyszenia, to powinien zarysować nam się obraz Stowarzyszenia jako prawnego opisu diakonii Ruchu. Aktualny Statut Stowarzyszenia opisuje Ruch Światło-Życie a nie jakąś zewnętrzną rzeczywistość, zaś dokument „Charyzmat i duchowość”, wręczany przy błogosławieniu opisuje charyzmat i duchowość Ruchu Światło-Życie.

Samo uroczyste błogosławienie członków diakonii jest okazją do usłyszenia niekiedy kilkudziesięciu publicznie złożonych deklaracji „Pragnę służyć!”. Dla samych błogosławionych jest to kolejny moment potwierdzenia wcześniejszej decyzji o podjęciu drogi diakonii w Ruchu i w Kościele.

Na koniec jeszcze dwie myśli.

Rozeznanie może być indywidualne i wspólnotowe, jednak warto korzystać z doświadczenia innych przy osobistych decyzjach i rozeznaniach, warto pytać, np. „jak Ty to widzisz?”, konsultować. Na pewnych etapach trzeba wręcz podporządkować się rozeznaniu innych, co do swojej osoby. To wynika z eklezjalnego charakteru naszych wspólnot. Dla samej wspólnoty (animatorów, odpowiedzialnych) poza praktykowaniem rozeznawania wspólnego stoi zadanie wspierania w rozeznawaniu tym, którzy na etapach swojej formacji stają przed kolejnymi wyborami.

W każdym procesie rozeznawania czy podejmowania decyzji istotne jest robienie tego z Panem Bogiem, szukanie Jego woli, Jego planów dla swojego życia. Łączymy w tym procesie nasze ludzkie siły (np. rozum, doświadczenie) z siłami „wyższymi”. Ostatecznie chodzi o to, aby realizować Boży plan i poruszać się Bożymi drogami. A kodeksem drogowym niech będzie Słowo Boże.