Kościół szukający drogi

(204 -marzec -kwiecień2015)

z cyklu "Szkoła modlitwy"

Droga do nieba

s. Rita od Chrystusa Sługi WNO

Czy możemy być pewni, że nasze  modlitwy nie trafiają w próżnię?

Nasze modlitwy, które zanosimy w imię Jezus, dochodzą tam, gdzie dochodziły również modlitwy Jezusa: do serca Ojca w niebie.

Możemy być tego pewni na tyle, na ile ufamy Jezusowi. To On ponownie otworzył nam drogę do nieba, która była zamknięta przez grzech. Dlatego, że Jezus jest drogą do Boga, chrześcijanie kończą swe modlitwy dodatkiem: „…prosimy Cię o to przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” [Youcat 498].

 

Czy modlitwa nie jest jednak czymś na zasadzie rozmowy z samym sobą?

Charakterystyczną cechą modlitwy jest właśnie to, że przechodzi się w niej z Ja do Ty, wychodzi się ze skupienia na sobie do radykalnej otwartości. 

Kto prawdziwie się modli, może doświadczyć, że Bóg mówi, i że często mówi inaczej, niż byśmy sobie tego życzyli czy oczekiwali.

Ludzie zaprawieni w modlitwie opowiadają, że często modlitwę kończy się czymś innym niż się ją zaczynało. Czasem oczekiwania się spełniają: jest się smutnym, a zostaje się pocieszonym; upada się na duchu, a otrzymuje się nową siłę. Ale może się też stać tak, że chciałoby się zapomnieć o udrękach, a opanowuje człowieka jeszcze głębszy niepokój; chciałoby się odetchnąć, a tu nowe zadanie. Prawdziwe doświadczenie Boga na modlitwie może zburzyć nasze wyobrażenia zarówno o Bogu, jak też o modlitwie [Youcat 506].

***

„Panie, naucz nas modlić się!” [Łk 11,1]. Uczniowie, którzy prosili o to, musieli mieć przekonanie, że Jezus jest nie tylko Nauczycielem i Mistrzem, ale że jest także Człowiekiem modlitwy. Tylko ten, kto się modli, może poprowadzić kogoś drogą modlitwy. 

Jezus pokazuje sposób modlitwy: uczy nas konkretnych słów, jakimi możemy zwracać się do Boga, pokazuje swoim życiem, jak  i kiedy znajduje czas na modlitwę, jakie miejsca wybiera… Pokazuje także Tego, do którego sam kieruje swoje modlitwy: Ojca. O, modlitwa Jezusa nie trafia w próżnię! „Ojcze nasz, który jesteś w niebie…” [Mt 6,9], „Ojcze, dziękuję Ci, że mnie wysłuchałeś” [J 11,41], „(…) ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” [Mt 6,6]. Jezus wie, do Kogo się zwraca i zna Go, wie o Ojcu dużo. Modlitwa Jezusa jest osobowa, czuła, ufna i pełna przekonania o obecności Ojca, o Jego zaangażowaniu w to, co dzieje się na ziemi i Jego gorącej trosce o ludzi. Serce Ojca to nie próżnia! Serce Ojca to pełna mocy i tętniąca życiem gotowość przyjęcia mnie, przyjęcia bezwarunkowego i nachylonego zasłuchaniem – to przeciwieństwo próżni!

Skąd to wiemy? Skąd taka pewność? Jezus objawił nam Ojca. Na ile wierzę Jezusowi, na ile Mu ufam, na tyle dam się poprowadzić do Ojca. A kiedy w modlitwie zwrócę się swoim sercem do miłości Ojca, doświadczę Jego obecności i słuchania, stopniowo odkryję Jego żywą obecność.

Żywa obecność Boga jest wymagająca. Może dlatego spotkania międzyludzkie są trudne, bo ta druga osoba może mnie zaskoczyć, wybić z mojego toru myślenia, postawić w nieprzewidzianej sytuacji. Ale przecież może mnie przez to ubogacić, otworzyć, nauczyć czegoś nowego. Jeśli ktoś jest inny niż ja, reaguje i zachowuje się inaczej niż ja, wtedy doświadczam, że to jest odrębna, niezależna i samodzielna osoba. Wtedy mam szansę naprawdę wejść w dialog, otworzyć się na drugiego. Podobnie jest w spotkaniu z Bogiem: On nie jest zależny od naszych wyobrażeń i oczekiwań, nie zajmuje się ich spełnianiem. Paradoksalnie, gdy Bóg nie odpowiada na modlitwę tak, jak byśmy chcieli lub jak przewidujemy, zyskujemy potwierdzenie, że On jest, że jest wolny i wszechmogący, i że mówi prawdę w słowach „myśli Moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi Moimi drogami - wyrocznia Pana” [Iz 55,8]. Gdy odpowiedź Boga na naszą modlitwę zaskakuje nas, wybija z naszego toru myślenia i stawia w nieprzewidzianej sytuacji, jesteśmy blisko modlitwy prawdziwej - tej, która jest spotkaniem z Bogiem żywym. Wtedy też okazuje się, że Bóg nie jest wytworem ludzkiej myśli: wielu, wielu Jego odpowiedzi na nasze modlitwy nigdy by nie zrodziła nasza wyobraźnia – ale „pomieści” świadomość. 

Bóg pragnie, aby modlitwa otwierała nas, odrywała od zapatrzenia w siebie, a kierowała ku Spotkaniu: z Nim samym i z człowiekiem. A kiedy w Spotkaniu dokona się nasze ufne powierzenie Mu siebie, wtedy nasze otwarcie na łaskę staje się naprawdę radykalne: modlitwa sprawia, że nie tylko poznaję poprzez wiarę i miłość (bez których nie ma szczerej modlitwy) odrębne od siebie „Ty” osobowego Boga, ale pozwalam Mu się prowadzić i kierować moim życiem. To droga do Nieba!