Ewangelizacja musi dotykać sedna ludzkich problemów
Ewangelizacja musi więc dotykać tego, z czym boryka się współczesny człowiek. Ewangelizacja nie może poprzestać na samym głoszeniu, że Bóg jest miłością. Boża miłość wchodzi w centrum ludzkiego życia, w twoją, w moją, w naszą codzienność. Trzeba więc byśmy głosząc Ewangelię, głosili dobrą nowinę o zbawieniu, które dotyka konkretnego człowieka. Więcej – dotyka konkretnej historii życia danego człowieka. Nie wystarczy powiedzieć człowiekowi: „teraz żyj Bogiem, który jest miłością”, trzeba powiedzieć: „żyj Bogiem, który jest miłością w konkrecie twojej codzienności, w tym co jest twoimi problemami, twoimi zmaganiami, twoją duchową walką”. Chodzi o to, by Chrystus wchodził rzeczywiście w centrum naszego życia i naszego działania.
Jednak by dotrzeć z ewangelią wyzwolenia do sedna ludzkich problemów, trzeba być z człowiekiem, trzeba umieć trwać przy człowieku. Mówił o tym bardzo pięknie w „Evangelii gaudium” papież Franciszek:
To, co Duch wprawia w ruch, nie jest nadmiarem aktywizmu, ale przede wszystkim uwagą skierowaną na drugiego człowieka, „uważaniem go za jedno z samym sobą”.
Chodzi więc o to, by w świecie bardzo szybkim, w świecie w którym jest często prymat techniki, współczesnych mediów skierować pełną miłości uwagę na drugiego człowieka. Inaczej nie dotkniemy tego, czym żyje człowiek i głoszenie słowa Bożego, ewangelizacja będzie ponad głowami tych, do których mówimy. Musimy dotknąć też ludzkich problemów, ludzkich uwikłań, zniewoleń, trudności, zmagań czy ran zadanych w niejednym rodzinnym domu.
Dlatego chcemy głosić dobrą nowinę o zbawieniu, głosić Chrystusa, który przynosi wolność człowiekowi. Chcemy sami tę wolność coraz bardziej pogłębiać w naszym życiu, abyśmy byli bardziej zdolni pomagać drugiemu człowiekowi na drodze wyzwolenia.
To tylko fragment artykułu, całość w drukowanym Wieczerniku.