Maryja

(148 -styczeń2007)

Namiot Spotkania

rozmowy na forum

Dla mnie to zawsze trudny czas. Nigdy nie potrafię się skoncentrować, przestać biegać myślami po całym świecie realnym i nierealnym (niekoniecznie wirtualnym). No i jakoś przeoczyłem na rekolekcjach wyjaśnienie, jak ten czas powinien wyglądać, więc modlę się na tzw. czuja. Biorę fragment Pisma Świętego (zwykle z dnia lub to, co mi się otworzy po modlitwie do Ducha Świętego) i staram się go rozważać, odnosić do swojego życia... staram się wniknąć w tamte realia i zastanowić się, jak ja bym postąpił w takiej sytuacji...

A jak Wy przeżywacie Namiot Spotkania? Zapraszam do podzielenia się doświadczeniem.

Dro77naR

Tak więc powiem tak:

* kiedyś, jeszcze przed rokiem szkolnym, kiedy miałem znacznie więcej czasu na modlitwę i te sprawy, to namiocik wyglądał tak:

- Wyciszenie, tak z 5 minutek

- Modlitwa (najczęściej Ojcze Nasz)

- Modlitwa Do Ducha Świętego

- Jakiś konkretny fragment, lub chybił-trafił

- Rozważanie

- Mała przerwa (tak ze 3 minutki)

- I jeszcze raz rozważanie, czasem fajne rzeczy wychodziły

- Dziękczynienie (czasem coś się do tego dodało)

- Modlitwa (Chwała Ojcu)

* Teraz, niestety, mam trochę mało czasu, szkoła i te wszystkie sprawy, więc idę trochę na łatwiznę, biorąc sobie czytanie z liturgii Godzin (Godzina Czytań -> czytanie pierwsze) i jakieś chwilowe rozważanie, na tyle, na ile pozwoli mi czas.

Kiedyś Namiot Spotkania odprawiałem wieczorem, teraz przeszedł na modlitwę poranną.

Bieniasxyz

Shalom ;)

Ja chciałam powiedzieć tylko tyle, że przy wyciszeniu się i wsłuchaniu się w ciszę bardzo pomagają mi ignacjańskie metody wchodzenia w medytację. Tutaj jest coś więcej na ten temat, tylko trzeba czytać przewodnik :)  http://www.jezuici.pl/sp/index.htm

I jeszcze metoda rozważania Pisma Świętego Lectio Divina. Mieliśmy kiedyś rekolekcje diakonii i ksiądz, który prowadził konferencję o Lectio Divina, tak mówił, że byłam zachwycona i tak mi już zostało ;)

Tutaj coś więcej, ale nie napisane tak zachwycająco, jak to ks. Pietrusiak mówił: http://www.katolik.pl/ind...cale&typ=lectio

A ostatnio jeszcze uczę się wyobraźni :P

Przeżywania fragmentu sceny biblijnej w wyobraźni... :)

A tym to inny ksiądz mnie zaraził :P 

Joanka

Namiot Spotkania... obecnie bardzo ciężko... i z czasem, i ze skupieniem...

Różnie to u mnie bywa... jest taki czas, kiedy bez Namiotu naprawdę nie wyobrażam sobie dnia, kiedy czuję potrzebę, by usiąść nad Słowem Bożym. Kiedy mogę się oderwać od wszystkich spraw, co mnie męczy i być sam na sam z Nim i z tym, co ON mi chce przekazać przez swoje słowo.

Ale przychodzi i taki czas, jak obecnie, kiedy muszę sama ze sobą walczyć o to, by rozbić Namiot... Kiedy nie potrafię zostawić tego wszystkiego, co jest we mnie, co mnie martwi, czym właśnie żyję.

Ale jak wtedy Namiot się uda, kiedy jest jakiś owoc, to radość jest stokrotnie większa niż wtedy, gdy jest łatwo i przyjemnie :)

Ellunia

Ale powiem wam, że nawet jeśli nie można się skupić, to można zawsze znaleźć czas na choćby przeczytanie fragmentu Pisma. To i tak lepsze niż nic, niekiedy myśli nasuwają się same, bez większego skupienia :)

trinity16

Tak to jest, że zmagamy się często z trudnościami i rozproszeniem i na ostatnim spotkaniu naszego kręgu ksiądz moderator, komentując rozterki ludzi, powiedział bardzo ładnie, że jeśli człowiek nie potrafi skupić się, aby się pomodlić, aby rozważać Pismo, ma oddać to wszystko Bogu w ciszy, nie mówić nic, nic nie czytać, nie rozpaczać i nie bić się w piersi, oddać trudności w ciszy, nie podejmować wtedy żadnych decyzji ani zobowiązań. Mówił, że to nieważne, że to może trwać pięć minut lub kilka dni, najważniejsze, żeby chcieć być przy Bogu w tym momencie.

Bardzo mi się to podobało, bo i ja często wiruję gdzieś tam myślami i wtedy też zdaje mi się, że ta moja modlitwa jest mocno naciągana i nie mam pojęcia, co z tym zrobić.

Christina

Uważam, że Namiot Spotkania to wspaniała, ale bardzo trudna forma modlitwy. Przede wszystkim, potrzebna jest silna wola, żeby się zabrać za to... U mnie występuje taka trudność, że Zły mówi mi, iż Namiot nie jest teraz najważniejszy, bo jest szkoła, bo muszę spotkanie oazowe na następny dzień przygotować, bo dostałam trzy SMSy i muszę coś odpisać, bo muszę gdzieś wyjść itd.... Później jest już ciemna nocka, gdzieś między 24.00 a 1.00 i po pięciu minutach zasypiam... Wiem, że Pan nasz miłosierny cieszy się nawet z takiej modlitwy, ale wiadomo, że to nie jest TO...

Gdy Namiot mi się uda, albo gdy dostanę jakiś fragment, który mnie uderzy (a nawet bezpośrednie rady i proroctwa się zdarzały) to jestem cała happy i czuję, że Bóg naprawdę mówi i to całkiem głośno  :D

Ciągle wałkuję swoim uczestnikom, żeby rozbijali swój Namiot Spotkania... Nawet ostatnio robiłam szkołę modlitwy na ten temat na spotkaniu ogólnym... Z autopsji wiem, że bardzo trudno jest zacząć praktykę takiej modlitwy, gdy się jest żółtodziobem, dlatego postanowiłam swoim kochanym Żółtodziobom pomóc ;) Im jest potrzebne przede wszystkim SZCZEGÓŁOWE wyjaśnienie, jak powinno się modlić w Namiocie oraz przykład, świadectwo innych...

Mała_Animatorka

Uważam, że Namiot Spotkania to piękny czas... wśród zabiegania znaleźć czas dla Przyjaciela... To bardzo potrzebne, przede wszystkim dla nas... Dla mnie Namiot Spotkania to nie tylko modlitwa słowem, Słowem Bożym, ale przede wszystkim trwanie przy Chrystusie ;), wyjście na „Miejsce pustynne”... Przede wszystkim to moje INTYMNE spotkanie z Miłością... i każdy z nas będzie to przeżywał inaczej... ja czasem po prostu wsłuchuję się w Niego... Mało jest tych, którzy próbują Go wysłuchać... :/

sarańca

Polecam „Namiot Spotkania” ks. F. Blachnickiego z serii „Szkoła Modlitwy” - dostępny w Diakonii Słowa w Krościenku. Tam jest tak wiele, że ho ho. :)

McGregor

Na dzień dzisiejszy doceniam bardzo podpowiedzi i kierowanie spowiednika, przewodnika duchowego, to dodaje siły w staraniach o porządne spotkanie w Bogiem.

Huberdt

Hm, ja na przykład Namiot Spotkania odmawiam w ten sposób, że dziś rozważam Ewangelię z dnia następnego :-)  Inni preferują metodę szukania „na ślepo”, gdzie im się Pismo Święte otworzy, ale do niej wiele osób ma pewne zastrzeżenia (często bardzo słuszne). Zostaje jeszcze inny sposób - rozważać fragmenty po kolei, czytając kolejne fragmenty :)

Filozof

Dla mnie Namiot Spotkania to błogosławiony czas spotkania z Panem  :)

Jest to również czas walki z moim egoizmem, zastanawiania się, czy był to dobrze przeżyty czas  :(

Zapominam często, że Pan cieszy się już z samej mojej obecności, podjętego trudu modlitwy...

Najważniejsza jest intencja mojego trwania przed Panem.

Malina

NAMIOT SPOTKANIA jest bardzo piękną modlitwą... chociaż nie zawsze uda mi się w pełni skupić i przeżyć... ale cóż, po trudnościach pniemy się do góry:)

anioltcz

Namiot Spotkania jest dla mnie trudną formą modlitwy i dlatego, niestety, ją zaniedbywałam. Odkładałam wciąż na później, aż było za późno. M.in. z tego powodu - braku realizacji 6 kroku - wciąż nie przyjęłam Krzyża Animatora Ruchu.

Po tegorocznych rekolekcjach OND jest jednak lepiej. Jeden z animatorów rozdał nam sigla i zaproponował codzienny Namiot Spotkania o godz. 22.00 z Ewangelii dnia następnego. Póki co, jestem tej praktyce wierna :)  Też nie jest łatwo, ale cieszę się, że znajduję ten czas na uczenie się rozmowy twarzą w Twarz z Bogiem.

CYKADelA