Aniołowie

(154 -listopad -grudzień2007)

Niebieska "służba" czyli po co są anioły?

ks. Tomasz Opaliński

 

Aniołowie (gr. angelos - zwiastun) występują w wielu tekstach Pisma św. jako tajemnicze istoty, które nie należą do świata ziemskiego, a przecież kontaktują się z ludźmi i wywierają na nich wpływ. Aniołowie przedstawiani są przeważnie jako wysłannicy Boga (stąd ich nazwa „wysłanników”, „zwiastunów”), uosabiający Jego obecność i opiekę nad ludźmi oraz służący pomocą w dziele zbawienia”. Tak rozpoczyna się hasło „aniołowie” w „Słowniku Teologicznym”. Kim są aniołowie dla nas, ludzi XXI wieku?

Anioł Gadżet

Wchodzę do sklepiku z pamiątkami i prezentami. Pocztówki, popielniczki, kubeczki, kadzidełka i... obowiązkowe aniołki. Stały się takim sympatycznym gadżetem. Jeśli chcemy komuś powiedzieć, że go lubimy, życzymy mu dobrze - możemy go obdarować „aniołkiem”. Pyzate albo wysmukłe, gliniane, drewniane, ceramiczne, najczęściej kolorowe, choć są też śnieżnobiałe - stały się gadżetem, poprawiającym humor sentymentalnym wrażliwcom, albo stróżami łóżeczek dzieci, które przed snem posłusznie powtarzają modlitwę „Aniele Boży stróżu mój”. Na nagrobkach dzieci spotykamy sentymentalne, ale teologicznie nieprawdziwe słowa „powięk-szył grono aniołków”. Cóż, często określamy maluchy mianem aniołków, a anioły przedstawiamy w postaci niewinnych dzieci lub pięknych kobiet, ale to nie to samo...

     Są jeszcze anioły z amerykańskich filmów: to najczęściej ludzie, którzy nie do końca mogą rozstać się z ziemią, bo mają jeszcze na niej coś do zrobienia - muszą np. uratować kochaną osobę, zaopiekować się dzieckiem czy jakimś życiowym nieudacznikiem, albo wręcz przeciwnie - zostają karnie zesłani z nieba na ziemię, bo nie bardzo się mieszczą w ugrzecznionym niebieskim krajobrazie. Choć trzeba przyznać, że to nie tylko zasługa kina amerykańskiego - doskonale pamiętam kapitalną i pełną ciepła rolę Krzysztofa Globisza w filmach „Anioł w Krakowie” i „Zakochany anioł”.

Kogoś dobrego i pięknego, kogo „los” postawił na naszej drodze, by nam pomógł, również nazywamy aniołem. Józef Baran w balladzie, śpiewanej przez Stare Dobre Małżeństwo, „sczłowieczałym aniołem” nazywa poetę:

odfrunęły anioły do ciepłych rajów
tylko jeden w karczmie na rozstaju
głuchy na boskie wołania
hulał z karczmareczką do świtania

pióra piwem zlane sosem musztardowym
skaranie boskie z takim aniołem
jedno skrzydło złamał drugie zastawił
wszystkich wycałował pod ławę się zwalił

nawarzył anioł piwa - stracił mannę z nieba
musi sam zapracować na kawałek chleba
że nikogo nie zbawił - sczłowieczał na amen
już na zawsze zostanie anioł między nami

niebo z ziemią rymuje słowami skrzypcami
i pomiędzy kramami kręci się z rymami
dzieci za nim biegną psów pijaczków zgraja
a ten im wyśpiewuje o utraconych rajach

(Ballada o poecie)

Jak to jest z tymi aniołami? Czy są nam one potrzebne? Czy może pozostały w teologii nieco jak wstydliwy przeżytek czasów guseł i zabobonów, kiedy zaludniano świat różnymi fantastycznymi tworami, by w jakiś sposób oswoić rzeczywistość, której jeszcze nie potrafiono wytłumaczyć?

Aniołowie są wśród nas

W Starym Testamencie aniołowie byli aktorami pierwszoplanowymi, i to wcale nie z gatunku słodkich, lukrowanych istotek, lecz pełnych Bożej mocy postaci, ingerujących w życie człowieka. Równie ważne zadania pełnili w Nowym Testamencie. Skoro aniołowie mieli tyle do roboty w Biblii, to dlaczego mieliby mieć mniej pracy w naszych czasach? Czy tylko dlatego, że coraz słabiej w nie wierzymy i coraz rzadziej się do nich modlimy, zaludniając nasz świat malowanymi, lepionymi z gliny czy ze szkła podobiznami tych, których tak naprawdę nikt z nas nie widział, ale każdy w jakiś sposób za nimi tęskni? Lecz skoro samo ich imię „anioł” oznacza „zwiastun”, „wysłannik”, to czy Bóg przestanie posyłać swe anioły tylko dlatego, że coraz rzadziej chcemy korzystać z ich pomocy?

Oto ja posyłam Anioła przed tobą (...) Szanuj go i bądź uważny na jego słowa, bo imię moje jest w nim (Wj 23,20). Bóg nadal posyła nam anioły. One są wśród nas. To my, chodząc wśród nich, nie słuchamy ich podpowiedzi, nie prosimy o interwencję, bo to brzmi tak „nienowocześnie”. Wystarczy jednak wzywać ich na pomoc, by doświadczyć, że oto nagle rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Pamiętam, jak w czasach, kiedy przekraczanie granic wiązało się z wielogodzinnym oczekiwaniem i strachem przed dokładną rewizją wszystkiego, co tylko było w autobusie, przewodnik pielgrzymki, w której uczestniczyłem, poprosił nas, byśmy modlili się do aniołów stróżów... celników, którzy pracowali na granicy, do której się zbliżaliśmy. Na żadnej nie staliśmy długo i na żadnej nie sprawdzono ani jednej walizki... A nie tak dawno, kiedy bardzo bałem się trudnej rozmowy wiedząc, że jej pozytywne zakończenie graniczy z cudem, ktoś, kogo poprosiłem o modlitwę, powiedział mi: dobrze, ale pomódl się też najpierw do anioła stróża osoby, z którą będziesz rozmawiał. Nie muszę chyba dodawać, że skutek przeszedł moje oczekiwania, a ja odtąd zawsze przed trudną rozmową z kimś „naprzykrzam się” jego aniołowi stróżowi. W końcu po to Bóg go posłał.

Trzeba jednak pamiętać, że anioł, choć jest „posłańcem”, czyli sługą, nie jest jednak naszym „chłopcem na posyłki”, ale wysłannikiem Boga. Może warto więc, myśląc o aniołach, przypomnieć sobie raz jeszcze słowa z Księgi Wyjścia oto ja posyłam Anioła przed tobą (...) Szanuj go i bądź uważny na jego słowa, bo imię moje jest w nim, i westchnąć autokrytycznie i z postanowieniem poprawy:

 

Bóg posłał anioła, żeby mnie pilnował
z wiecznym piórem pod skrzydłem i w zielonej czapce
a ja go wziąłem za chłopca do posług
by parzył mi herbatę i przynosił kapcie

Z anielską cierpliwością zabrał się do pracy
strzegł, chronił, bronił i na zimne dmuchał
a ja, dumny z siebie, nie myślałem wcale
że to nie on mnie, a ja jego powinienem słuchać...

 

Płock, wspomnienie świętych Aniołów Stróżów, 2.10.2007