Oaza II stopnia

(164 -kwiecień2009)

Oczyma wiary

Marcin Staniewski

Spotkanie z wydarzeniami Exodusu na II stopniu nie ma skupiać się na pytaniu „jak to było?”, lecz być próbą odpowiedzi na pytanie, które zadawali sobie wierzący Izraelici spisujący tamtą historię: „co wyjście z Egiptu znaczy dla nas dzisiaj?”
Przez wiele stuleci pierwszych pięć ksiąg Starego Testamentu - Pięcioksiąg czyli Tora, uważanych było za dzieło Mojżesza, od początku do końca jego autorstwa. W XVIII wieku to przekonanie zostało zakwestionowane przez badaczy starożytności. Uczeni zadali sobie pytania: dlaczego niektóre wydarzenia zostały opisane dwukrotnie i to na różne sposoby (opis stworzenia świata, powołanie Mojżesza)? Skąd liczne niespójności w układzie tekstu, zakłócenia narracji czy niespodziewane wtrącenia? Dlaczego kolejne fragmenty ksiąg różnią się między sobą stylem i słownictwem?

Pierwsza odpowiedź na te pytania była bardzo radykalnym stwierdzeniem, że Pięcioksiąg to zbiór wyłącznie legend i mitów, spisanych dużo później niż same wydarzenia, mających potwierdzić wybranie Izraela i opowiadających o jego początkach.

     Tak radykalna teza nie zdołała się jednak utrzymać. Odkryto starożytne teksty sięgające czasów, w których rozgrywały się wydarzenia opisane w Torze odpowiadające wielu faktom i zwyczajom w niej zawartym. Porównawcze badania języka potwierdziły fakt, że Pięcioksiąg powstawał przez wiele stuleci, ale najstarsze fragmenty mogą pochodzić z XIII wieku przed Chrystusem, czyli z czasów, kiedy miały miejsce opisywane wydarzenia.

Ztych sporów między uczonymi dotyczących Pięcioksięgu wyrosła metoda historyczno-krytyczna, która we współczesnej teologii jest podstawową metodą badania Pisma Świętego. Składa się ona z następujących elementów:

- ustalenie na podstawie rękopisów najbardziej prawdopodobnego tekstu biblijnego,
- podział tekstu na dające się odróżnić jednostki, które rozróżnia język i styl,
- określenie gatunku literackiego, okoliczności i czasu powstania wyróżnionych jednostek,
- odkrycie możliwych modyfikacji, którym mógł podlegać tekst od momentu powstania do ostatecznej redakcji.

Dzięki zastosowaniu takiej metody można odkryć najbardziej prawdopodobny sens tekstu świętego, taki, który chciał mu nadać autor natchniony, a który to sens jest podstawą dalszych badań teologicznych. Metodę historyczno-krytyczną stosowano w Kościele katolickim początkowo tylko w odniesieniu do tekstów Starego Testamentu, od XX wieku papieże dozwolili/zalecili jej stosowanie w badaniu całego Pisma Świętego.

Wodniesieniu do Pięcioksięgu wiadomo dziś na pewno, że proces jego kształtowania trwał co najmniej 700 lat. Uczeni doszukują się czterech głównych tradycji, w których powstał obecny tekst:

- jahwistycznej z X wieku przed Chrystusem (czasy początku Królestwa Izraela, częste określanie Boga imieniem JHWH),
- elohistycznej nieco późniejszej (czasy rozdzielonego królestwa, Bóg nazywany Elohim - w miejsce JHWH),
- deuteronomicznej z VII wieku (czasy schyłku Królestwa Judzkiego i reform króla Jozjasza, nazwa od łacińskiego tytułu Księgi Powtórzonego Prawa - Deuteronomium) oraz
- kapłańskiej z VI i V wieku (czas niewoli babilońskiej i krótko po powrocie, powstała w środowisku kapłanów i Lewitów).

Prawdopodobnie razem z powstaniem fragmentów tradycji kapłańskiej dokonano również ostatecznej redakcji ksiąg. Jednocześnie wiadomo, że księgi Tory zawierają fragmenty starsze, najprawdopodobniej przekazywane początkowo w formie ustnego przekazu.

Opisywanie minionych wydarzeń z perspektywy czasowej, jaką mieli autorzy Pięcioksięgu ma zasadniczy wpływ na jego treść. Autora piszącego 200, 400 czy 700 lat później niż miały miejsce te wydarzenia nie interesowała historia jako taka, ale wpływ tej historii na jego teraźniejszość. Dodatkowo, co ważne, chodziło o teraźniejszość widzianą oczyma ludzi głęboko wierzących. Dlatego przykładowo ktoś, kto w czasach Królestw widział wpływy kultu pogańskiego na życie Izraelitów musiał podkreślać przepisy zabraniające czczenia bóstw innych niż Bóg Abrahama i Mojżesza. Podobnie ktoś żyjący w niewoli daleko od świątyni musiał zwracać szczególną uwagę na przepisy związane z szabatem, gdyż szabat był wówczas jednym z nielicznych znaków przynależności do Ludu Bożego (świątynia wszak była zburzona).

Z naszej perspektywy nie ma najmniejszego znaczenia to, czy dany przepis został „ustanowiony” w XIII czy VI wieku przed Chrystusem - wierzymy, że każdy z autorów pisał z natchnienia Ducha Świętego i przekazał dokładnie to, co Bóg chciał nam przekazać.

Podobnie ma się sprawa z opisywaniem wydarzeń towarzyszących wyjściu z Egiptu. Zapisana w 15. rozdziale Księgi Wyjścia pieśń dziękczynna synów Izraela jest najstarszym fragmentem opisującym tamte wydarzenia, stąd także najbardziej zbliżonym do tego, jak Wyjście mogło rzeczywiście wyglądać. Z tego hymnu, który zapewne przez parę stuleci przekazywany był wyłącznie w formie ustnej, dowiadujemy się o cudownej ingerencji Boga Jahwe w czasie przejścia grupy Izraelitów przez Morze Trzcin. Wyborowe oddziały faraona zatonęły w morzu. Powstałe później opisy wszystkich detali towarzyszących wyjściu nie są kroniką faktograficzną, tylko przekazem wiary w Boga, który mocnym ramieniem ratuje swój Lud. Celem ich autorów nie była odpowiedź na pytanie „jak to było?” tylko „co znaczy tamta interwencja dla nas dzisiaj?” Tym „dzisiaj” mogło być pojawiające się zagrożenie kultem bóstw narodów sąsiadujących z Izraelem, tym „dzisiaj” mogły być najazdy potężnych sąsiadów na słabe Królestwa Izraela i Judy, wreszcie tym „dzisiaj” mógł być trudny czas niewoli, kiedy wiara Narodu Wybranego przeżywała swój chyba największy kryzys w historii. Pamięć o tamtym pierwszym wyjściu utrwalona w pierwszych pięciu księgach Starego Testamentu pozwalała przezwyciężyć trudności pojawiające się później, a jednocześnie była tymi późniejszymi wydarzeniami i okolicznościami wzbogacana.

Jeśli patrzeć na tekst okiem historyka, każde z cudownych wydarzeń towarzyszących wyjściu można „odrzeć” z jego cudowności znajdując odpowiednie, zwykle całkiem prawdziwe racjonalne wyjaśnienie. Jednak sposób w jaki tamte wydarzenia żyły przez wieki i żyją do dziś jest niewytłumaczalny na gruncie wyłącznie historycznym. Przecież takich ludów jak Izrael w XIII wieku przed Chrystusem mogło w Egipcie być więcej. Narodów podobnych do Izraela w czasach imperiów Asyrii i Babilonu było na pewno wiele. A tylko ten jeden Lud, wybrany przez Boga przetrwał dzięki Bożej opiece i powstałej przy Bożym natchnieniu pamięci o tamtym pierwszym wyjściu. Ta pamięć towarzyszyła również życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, który według ciała był potomkiem Abrahama. Tę tradycję pamięci przyjął jako swoją także Chrystusowy Kościół.

Spotkanie z wydarzeniami Exodusu na II stopniu rekolekcji nie ma skupiać się na pytaniu „jak to było?”, lecz być próbą odpowiedzi na to samo pytanie, które zadawali sobie wierzący Izraelici spisujący tamtą historię: „co wyjście z Egiptu znaczy dla nas dzisiaj?” Skupienie się na samej treści historycznej powoduje, że człowiek staje jakby z boku wydarzeń, o których czyta i słyszy. A II stopień ma na celu włączenie uczestników w wydarzenie Wyjścia - my też wychodzimy z niewoli egipskiej, też wędrujemy przez pustynię, nami też targają wątpliwości, czy nie lepiej było zostać.

W ten sposób opisane w Biblii wydarzenia sprzed tysięcy lat stają się żywym Słowem Bożym działającym w naszym życiu. W ten sposób liturgia Kościoła przestaje być teatrem, a staje się życiodajnym udziałem w pamięci Ludu Bożego. W ten sposób w życiu każdego z nas Bóg może stać się mocą i źródłem męstwa.