Budować szczęśliwą rodzinę

(128 -luty -marzec2004)

Otwartość na życie

Jolanta Such–Białoskórska

W Starym Testamencie posiadanie potomstwa jest zadaniem, które ma być spełnione wobec Boga i błogosławieństwem. Jednak brak potomstwa nie był w oczach Boga jednoznaczny z karą

Zastanawiam się, na jakiej postawie powstała teza, że: rodzina chrześcijańska musi być wielodzietna. Prawdopodobne przesłanki do niej można znaleźć w Starym Testamencie.
Już na samym początku Bóg Ojciec mówi do pierwszych rodziców: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się…” (Rdz 1,28). Oznacza to, że płodność i posiadanie potomstwa jest nakazem Bożym.
W dziejach Izraela w niewoli egipskiej, posiadanie dużej liczby dzieci dawało narodowi siłę liczebną. Czytamy: „synowie Izraela rozradzali się, pomnażali, potężnieli i umacniali się coraz bardziej tak, że cały kraj się nimi napełnił.” I nowy król Egiptu rzekł do swojego ludu: „Oto lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy od nas. Roztropnie przeciw niemu wystąpmy, ażeby się przestał rozmnażać. W wypadku bowiem wojny, mógłby się połączyć z naszymi wrogami…” (Wj 1,7.9–10). Widzimy tu, że naród liczny ma swoją siłę polityczną. Uzasadnienie to sugeruje nam, że świadome posiadanie dużej liczby dzieci było wyrazem patriotyzmu.
Kolejną przesłanką będzie to, że posiadanie dzieci jest błogosławieństwem Bożym. Na przykład w Prawie, które Bóg kieruje przez Mojżesza do Izraelitów, znajdujemy: „Żadna kobieta w twoim kraju nie będzie miała przedwczesnego porodu i żadna nie będzie bezdzietna” (Wj 23,26). Czytamy też: „Szczęśliwy mąż, który boi się Pana… Potomstwo jego będzie potężne na ziemi” (Ps 112,1–2); „Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą” (Ps 127,3).
Obecnie niestety spotkać można opinię, że skoro dzieci są błogosławieństwem Bożym, to ich brak jest karą. W Starym Testamencie posiadanie potomstwa jest priorytetem, zadaniem, które ma być przez każdego człowieka spełnione wobec Boga i jest jednocześnie błogosławieństwem. Jednak brak potomstwa nie był w oczach Boga jednoznaczny z karą. Przykładem niech będzie Abraham, który był wierny Bogu, a mimo to do późnego swego wieku nie miał potomka. Podobnie też Zachariasz i Elżbieta. Bóg wobec nich miał inny plan. Ich wierność i posłuszeństwo Bogu jest dla nas przykładem do dziś.
W nauczaniu Jezusa i Apostołów znaczenie rodziny i płodności zostaje zmienione. Jest to nadal droga do zbawienia. Jednak Jezus kieruje nas bardziej ku bliskiemu spotkaniu z Bogiem, odczytywaniu Jego planu względem konkretnej osoby. I to wierność Bogu jest główną drogą do zbawienia. Może być ona realizowana w stanie wolnym i w małżeństwie zarówno posiadającym dzieci jak i bezdzietnym.
Św. Paweł ukazuje perspektywę życia w odniesieniu do wieczności. W 1 Liście do Koryntian pisze: „Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą… Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak się przypodobać żonie”
(1 Kor 7,1.32–33).
Małżeństwo i płodność nie jest już obowiązkiem człowieka względem Boga.
Jednocześnie Jezus podnosi wartość dziecka, ukazuje jego godność mówiąc: „Kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5). Tak więc dziecko staje się wartością samo w sobie, jako obraz Boga, ukoronowanie dzieła stworzenia Bożego. Jako owoc miłości małżeńskiej i realizacji powołania Bożego przez konkretnego człowieka. Mało tego, Jezus podnosi małżeństwo do godności sakramentu i czyni je nierozerwalnym i monogamicznym.
Wdrugiej połowie minionego wieku Kościół stanął wobec nowych poglądów społeczeństw chrześcijańskich na małżeństwo, rodzinę i seksualność człowieka. Swoje stanowisko w tych kwestiach przedstawił w wydawanych dokumentach. Jednym z podstawowych jest encyklika papieża Pawła VI „Humanae Vitae” z 1968 r. Rozdział II podejmuje interesujące nas zagadnienia.
„Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa.” Jednak ta funkcja ma być podejmowana w postawie odpowiedzialnego rodzicielstwa.
Odpowiedzialne rodzicielstwo wyraża się w:
poznawaniu i poszanowaniu funkcji przekazywania życia, praw biologicznych, które nim kierują,
konieczności opanowania popędów i namiętności przez rozum i wolę,
kierowaniu się rozumem i miłością do dziecka, które ma się począć, gdy podejmuje się decyzję o potomstwie.
Nauczanie Kościoła nigdzie nie określa, że małżonkowie mają mieć dużo dzieci, nie ma żadnej sugestii co do liczby dzieci i czasu płodzenia. Małżonkowie będą realizować odpowiedzialne rodzicielstwo, jeżeli zdecydują się na liczniejsze potomstwo, a także wtedy, jeżeli postanowią ograniczyć liczbę dzieci. Decyzja małżonków ma uwzględniać warunki:
fizyczne: stan zdrowia i wiek rodziców (ponieważ podnosi się średnia wieku osób zawierających związek małżeński, warto pomyśleć: ile będę mieć lat, gdy moje dziecko skończy 18 lat? Ze względów zdrowotnych może lepiej nie odkładać za daleko poczęcia dziecka?), choroby genetyczne,
ekonomiczne: wielkość mieszkania, wysokość dochodów,
psychologiczne: umiejętności wychowawcze, siłę psychiczną, ilość posiadanych dzieci (lepiej się rozwija dziecko, które ma rodzeństwo),
społeczne: środowisko życia, poziom opieki medycznej, charakter wykonywanego zawodu, stan gospodarczy kraju.
Jeżeli istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw miedzy kolejnymi urodzeniami dzieci „Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych…”
Pierwszorzędnym celem małżeństwa jest dobro małżonków, a jednym z tych dóbr i zwieńczeniem miłości małżeńskiej jest potomstwo.
Jednego, czego Kościół stanowczo wymaga od małżonków katolickich to otwartości na życie. Gotowości podjęcia funkcji rodzicielskich z momentem podejmowania stosunków małżeńskich. Każde dziecko, którym Bóg ich obdarzy, czy to uwzględnione w planach ludzkich czy nie, ma zostać z miłością przyjęte. Wykluczenie posiadania potomstwa w ogóle zaprzecza funkcji i wizji małżeństwa chrześcijańskiego. Kościół w takim wypadku nie zezwala na zawarcie sakramentu małżeństwa.
Podsumowując: Bóg obdarzył człowieka rozumem i wolna wolą. Żaden urząd, prawo ani Kościół nie wymusza na małżonkach posiadania określonej liczby dzieci. Decyzja należy do małżonków, wypełniają swoje zadanie rodzicielskie zgodnie z odczytaną względem nich wolą Bożą. Nikt nie może wywierać jakiejkolwiek presji (w tym presji psychicznej) na małżonkach, oceniać ich a tym bardziej wyrokować o karach, jeżeli potomstwa nie posiadają. Tak samo jak nie można prześladować i piętnować tych, którzy mają liczne potomstwo. Sugerować tu można jedynie, że jeżeli Bóg nie obdarzył małżonków własnym potomstwem, to ich otwartość na życie może się wyrazić w adopcji. Adopcja też może być elementem planu Bożego względem człowieka.
Rozum też jest darem od Pana Boga i mamy się nim posługiwać, bo i z tego będziemy rozliczeni. Jednocześnie miłość będąca naszym zadaniem niech będzie coraz doskonalsza przez wyzbycie się egoizmu i patrzenia tylko na własną wygodę przy planowaniu rodziny. A Bóg niech nam w tym błogosławi.