Finanse - nasze, Kościoła, Ruchu

(142 -luty -marzec2006)

Piąte przykazanie

ks. Bogusław Dygdała

Wierni są zobowiązani dbać o potrzeby materialne Kościoła, każdy według swoich możliwości.

No tak, znów ci czarni o pieniądze wołają! Jeszcze im mało! - te, a zazwyczaj icenzuralne słowa można usłyszeć, ilekroć rozmowa zejdzie na kwestię potrzeb materialnych Kościoła. Mało która kwestia budzi tyle emocji, sporów, nieraz i ostrych słów. A co gorsza, rzadko znajduje ta sprawa swoje rzeczowe i spokojne przedstawienie. Nawet w liście biskupów o nowych przykazaniach, trzecie i czwarte do­czekało się szczegółowego objaśnienia, piąte natomiast pozostawiono bez komentarza.

Już w czasach Starego Testamentu na prawowiernych Izraelitach spoczywał obowią­zek, by składać swoje datki na utrzymanie świątyni i kultu. Kapłani i lewici mieli swój udział w ofiarach składanych Panu. Ofiarę taką składała Maryja, choćby przy ofiarowaniu Jezusa, a zapewne czynił to i Jezus, przebywając nie raz w świątyni Jerozolimskiej. Po­chwalił nawet wdowę, która wrzuciła do skarbony przy świątyni dwa pieniążki. Jedno­cześ­nie sam wraz z Apostołami korzystał z ofiarności swoich wyznawców. Czyta­my w, że wraz z Jezusem szły pobożne niewiasty, które usługiwały im ze swe­go mie­nia (Łk 8,3).

Nowy Testament wyraźnie pokazuje, że pierwsze wspólnoty chrześ­cijańskie poczuwa­ły się do obowiązku wspierania materialnie Kościoła, a także do troski o ubogich. W Dzie­jach Apostolskich spoty­ka­my opisy, iż: „właściciele pól albo domów sprzedawali je i przyno­sili pieniądze uzyskane ze sprzedaży i składali je u stóp Apostołów. Każdemu rozdzielano według potrzeby" (Dz 4,34-35). Pismo Święte pochwala wielką hojność św. Barnaby, który „sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp Apostołów" (Dz 4,37). W lis­tach św. Pawła znajdujemy wiele informacji na temat zbió­rek, jakie za­sobniejsze gminy przeprowadzały na rzecz będących w po­trzebie wspólnot chrześcijańskich. Św. Paweł stwierdził, że ci, którzy otrzymali dobra du­chowe powinni odwdzięczać się dobrami doczesnymi „Macedonia i Achaja bo­wiem uznały za stosowne zebrać składkę na rzecz świętych w Jerozolimie. Uznały za sto­sowne, bo i są ich dłużnikami. Jeżeli bowiem poganie otrzymali udział w ich dob­rach duchowych powinni im za to służyć pomocą doczesną" (Rz 15,26-28). Jeszcze wyraź­niej pisał do Galatów: „Ten, kto pobiera naukę wiary, niech użycza ze wszyst­kich swoich dóbr temu, kto go naucza." (Ga 6,6) Św. Paweł nie tylko zachęcał innych do wspierania Kościoła, ale sam gorliwie wspierał ubogich w Kościele, czytamy o tym w liś­cie do Galatów „...byleśmy pamiętali o ubogich, co też gorliwie starałem się czy­nić" (Ga 2,10).

Praktyka składania darów przez wiernych bardzo szybko zakorzeniła się w Kościele. W II wieku św. Justyn w swojej Apologii pisał: „Kogo stać na to, a ma dobrą wolę, ofia­rowuje datki, jakie chce i może, po czym całą zbiórkę składa się na ręce przełożone­go. Roztacza on opiekę nad sierotami, wdowami, chorymi lub też cierpiącymi niedo­statek z innego powodu, a także nad więźniami oraz przebywającymi w gminie, jed­nym słowem spieszy z pomocą wszystkim potrzebującym". Zwyczaj składania ofiar trwał nieprzerwanie przez wieki, choć, wraz z przemianami społecznymi i ekonomiczny­mi, zmieniła się jego forma - dary w naturze zostały zastąpione przez ofiary pieniężne. Iwprost powiedzieć, że to nie tylko zwyczaj, ale i obowiązek płynący z sakramen­tu chrztu. Każdy, kto stał się członkiem Kościoła, ma także powinność dbania o jego po­trzeby i sprawy, tak przez podejmowanie posług w Kościele, włączanie się w działalność apostolską i ewangelizacyjną, jak też poprzez troskę o potrzeby materialne. Przecież Koś­ciół, mimo iż wskazuje drogę do „domu Ojca", to jednak działa na ziemi, i musi mieć i tu swoje zaplecze. Trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek działalność na dłuższy czas, bez zaplecza instytucjonalnego, materialnego, ludzkiego.

Owe ofiary składane przez ogół wiernych mają swoje potrójne przeznaczenie:
(a) utrzymanie kultu i budynków parafialnych (czy może szerzej - wszystkich budowli ko­ścielnych, wszak kuria biskupia, seminarium itd. też są potrzebne), (b) utrzymywanie ducho­wieństwa, a wreszcie (c) umożliwienie podjęcia troski o ubogich.

     Zobaczmy bliżej te trzy kwestie. (ad a) Każdy chce, by jego kościół był wyre­montowa­ny, czysty, by organista ładnie grał, kościelny starał się o spra­wy bieżące, a proboszcz co jakiś czas zajął się choćby remontem świątyni. To wszystko jednak wymaga kosztów i to sporych. Dorośli dobrze wiedzą, jakie rachunki mają co miesiąc do opłacenia za własne mieszkanie czy do­mek. W kościele wszystkie te opłaty są nieporównywalnie wyższe. Wielkość świątyni przekłada się na koszty jej utrzymania. Jeśli jeszcze jest ona zabyt­kiem, to wszelkie zabiegi przy jej upiększaniu, czy konserwacji stają się bar­dzo drogie. Pracow­nikom (kościelny, organista, itd.) trzeba co miesiąc wy­płacić pensję - wszak muszą z czegoś żyć i utrzymać rodziny. Do tego jesz­cze trzeba pa­miętać, że spora część z tego, co dajemy na tacę idzie poza pa­rafię - każdy pro­boszcz odprowadza część dochodu na potrzeby kurii, se­minarium czy różnych dzieł diecezjalnych.

Księża (ad b) - są zajęci pracą w parafii i też muszą posiadać środ­ki na własne utrzymanie. Jasna rzecz, powinni pamiętać o tym, by nie żyć ponad stan, przykłady negatywne niewątpliwie da się znaleźć. Jed­nak większość duchownych ma świadomość, że ofiary które otrzymuje nie są ich własnością i też spieszą z nich z wsparciem dla potrzebują­cych. Choć oczywiście czynią to dyskretnie, więc zazwyczaj mało kto owie. Starczy jednak pomyśleć ile razy w naszych wspólnotach jest tak, że osoba, o której wiemy, że jest z ubogiej rodziny, jedzie na reko­lekcje - jasny znak, że ksiądz moderator po prostu za tę osobę zapła­cił.

Poszczególne diecezje prowadzą także sporo dzieł charytatywnych (ad c). W ostatnich latach prężnie rozwija się w Polsce Caritas, powstają różne formy opieki. W mojej diece­zji centra Caritas istnieją we wszystkich większych miejscowościach, powstały dwie bursy dla młodzieży z ubogich rodzin uczących się w szkołach średnich, oraz bursa akademicka dla studentów, trwa właśnie budowa hospicjum, nie wspominając o wielu mniejszych dziełach - wszystko to jest możliwe dzięki ofiarności wiernych wspierających te dzieła.

Jeśli wierni nie będą czuć się odpowiedzialni za potrzeby materialne Kościoła, ilość tego typu dzieł nie będzie mogła wzrastać. Zauważmy zarazem, jak dyskretne i delikatne jest omawiane przykazanie - wierni są zobowiązani dbać o potrzeby materialne Kościo­ła, każdy według swoich możliwości. Wyraźnie jest zastrzeżone, że wedle możliwości. Wiele grup religijnych, nie wspominając już o sektach, wyznacza wprost procent, i to znaczny, dochodu. W przykazaniu ustalenie wielkości owej troski materialnej zostało pozostawio­ne sumieniu każdego z osobna. Osoba która sama ma problemy materialne, złoży na po­trzeby Kościoła ewangeliczny „wdowi grosz" i będzie to jej wielka zasługa. Jednak dla osoby, która zarabia względnie dobrze, ograniczenie się do „złotówki" na kolektę, będzie już naruszeniem tego przykazania. „Według swoich możliwości" oznacza, że jeśli kogoś stać, powinien być gotowy ofiarować znacznie większe wsparcie dla Kościoła. Nie przy­padkiem mówimy o ofierze - a ofiara musi kosztować, musi być jakimś wyrzeczeniem, a nie marnym groszem, którego nawet się nie zauważy. Znamy pewnie dobrze przykład pewnego biznesmena z południa Polski, który w znacznym stopniu z własnych funduszy sfinansował budowę bazyliki Miłosierdzia Bożego w Krakowie i to pomimo spotykają­cych go szykan. Szkoda, że do takiej ofiarności dorosła tylko mała część naszej „klasy średniej". Przecież potrzeb jest wiele, zawsze można uzgodnić z proboszczem, iż jestem gotowy wesprzeć jakąś inwestycję w parafii, czy jakąś akcję, choćby wakacyjne wyjazdy dla dzieci z ubogich rodzin. Od razu warto zrobić sobie rachunek sumienia, czy rzeczywi­ście dbam o potrzeby materialne Kościoła według swoich możliwości.

Na koniec przypomnijmy sobie jeszcze słowa Apostoła: „Tak bowiem jest: kto ską­po sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg" (2 Kor 9,6-7).