Muzyka

(179 -maj -czerwiec2011)

Skarb

świadectwo

Każdego dni proszę Jezusa, aby mój śpiew był modlitwą

Od kiedy pamiętam, zawsze byłem zachwycony posługą organisty. Jako mały chłopiec przychodząc do kościoła stawałem blisko pani organistki i zasłuchiwałem się w dźwięki organów. Praca organisty była moim marzeniem. W szkole podstawowej rodzice zapisali mnie na prywatne lekcje fortepianu, kupili mi instrument i pierwsze śpiewniki. I tak w domu zaczęło rozlegać się brzmienie pieśni kościelnych i odpowiedzi mszalnych. Z biegiem czasu, jeszcze jako dziecko, rozpocząłem formację w Ruchu Światło-Życie, śpiewałem w parafialnej scholii. Muzyka liturgiczna była dla mnie zawsze ważna. Już jako licealista pojechałem na warsztaty liturgiczno-muzyczne prowadzone przez oo. Dominikanów. Po warsztatach wiedziałem już na 100%, że moje miejsce w kościele i we wspólnocie jest za organami. W wieku 17 lat spełniłem swoje marzenie i zacząłem grać w pierwszej parafii.

Praca organisty jest moją wdzięcznością Panu Bogu za talent, jakim mnie obdarzył. Nie jest to łatwa praca. Kiedy przychodzą święta, wszyscy zasiadają w domu w rodzinnym gronie, a ja cały ten czas spędzam za instrumentem w kościele. Ale moją rodziną jest także wspólnota parafialna, w której posługuję, wspólnota kapłanów i pracowników świeckich, z którymi współpracuję. Każdego dnia, przed każdą Eucharystią proszę Jezusa, aby mój śpiew był modlitwą, żebym swoją posługą prowadził ludzi do Boga, abym nigdy nie przeszkadzał w przeżywaniu Najświętszych Tajemnic. Kiedy ogarnia mnie zniechęcenie w mojej pracy, a czasami to się zdarza, bo nie lubię wstawać skoro świt, powtarzam sobie słowa św. Augustyna: „Kto śpiewa, ten dwa razy się modli” i oddaję swój trud Panu, ofiarując go za tych, którzy nie modlą się wcale, którzy są daleko od Niego.

Niech Bóg, który dał mi ten drogocenny skarb, będzie uwielbiony w mojej posłudze.

 

Rafał Maciejewski