Triduum Paschalne

(163 -luty -marzec2009)

Trzeci dzień

ks. Adrian Put

W powszechnym odczuciu niedziela wielkanocna zionie jakąś pustką świątecznej radości
Niedziela wielkanocna to dziwny dzień. Nie w sensie treści, znaczenia czy wymowy teologicznej. W naszym przeżywaniu tego dnia istnieje jakaś dziwna cezura. Dzielimy go na czas do Mszy z procesją rezurekcyjną i na to co następuje po wyjściu z kościoła. Ile razy mogłem obserwować ceremoniarza, który po przepisowo przeżytej Mszy w niedzielny poranek stwierdzał, że wszystko się już udało? Jako ksiądz także czuję w sobie ten dziwny spokój, który następuje przy śniadaniu wielkanocnym. Podświadomie zaczynam przeżywać ten dzień biorąc sobie do serca Jezusowe Idźcie i wy teraz odpocząć! Podobny scenariusz ma miejsce zapewne w wielu chrześcijańskich domach, gdzie czas niedzielnego święta oznacza już tylko błogie świętowanie przy wielkanocnym stole.

W powszechnym odczuciu niedziela wielkanocna zionie jakąś pustką świątecznej radości. Kiedy zestawimy ten dzień z obrzędami Mszy Wieczerzy Pańskiej, Drogą Krzyżową oraz Liturgią ku czci Męki Pańskiej, czy chociażby tłumnym uczestnictwem w wielkosobotnim święconym oraz Wigilią Paschalną, Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego wygląda raczej blado.

     Oczywiście, Wigilia Paschalna jest przecież świętowaniem tej Niedzieli. Także procesja rezurekcyjna jeśli jest odprawiana przed drugą Mszą Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego o poranku stanowi oprawę święta. Ale co później? Czy po to przeżywaliśmy te wszystkie uroczystości, by w niedzielę nareszcie sobie odpocząć? Liturgia Kościoła podpowiada nam, że Triduum Paschalne to trzy święte dni: Piątek, Sobota i Niedziela. Obchód tego najważniejszego święta chrześcijańskiego rozpoczynamy w Wielki Czwartek wieczorem, a kończymy w Wielką Niedzielę drugimi Nieszporami uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego. Co zatem dzieje się pomiędzy rezurekcją a końcem drugich Nieszporów niedzielnych?

Dzień dobrych wiadomości

Sięgnijmy do Ewangelii, aby zobaczyć jak przeżyli ten dzień pierwsi świadkowie. Niedziela wielkanocna należy to tych nielicznych dni biblijnych, które są szczegółowo opisane. W relacji św. Mateusza dowiadujemy się, że dopiero po szabacie, w pierwszy dzień tygodnia o świcie przybyły do grobu Maria Magdalena i druga Maria. Jednak Jezusa tam nie znalazły. Anioł Pański który zstąpił z nieba przekazał im dobrą wiadomość: Nie ma Go tutaj, zmartwychwstał, jak powiedział. Ewangelista Marek również podkreśla znaczenie tego dnia: A wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia poszły do grobu, kiedy wzeszło słońce. Także św. Marek przytacza słowa radosnej nowiny: Szukacie Jezusa ukrzyżowanego? Zmartwychwstał! Nie ma Go tu! Święty Łukasz zaś podkreśla: A w pierwszy dzień tygodnia, wczesnym rankiem przyszły do grobu niosąc wonności, które przygotowały. W relacji św. Jana wczesny ranek po wzejściu słońca zostaje zamieniony na jeszcze wcześniejszą porę: W pierwszy dzień tygodnia, wczesnym rankiem, kiedy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena przychodzi do grobu. Święty Jan opisuje także wydarzenie, które miało miejsce w niedzielę wieczorem: A w ten pierwszy dzień tygodnia wieczorem Jezus wszedł i stanął w środku... I mówi im - Pokój wam. Po tych słowach pokazał im ręce i bok. Uradowali się więc uczniowie ujrzawszy Pana.

Wobec takiej ilości świadectw można z całą pewnością stwierdzić, że dzień Zmartwychwstania był dla całej wspólnoty pierwszych uczniów niezwykle ważny. Doskonale czuli historyczność tego wydarzenia - to był konkretny dzień i poranek, a nie mit tworzącej się wspólnoty. Poczucie tej historyczności legło u podstaw każdego przeżywania wielkanocnej radości:

Wszystko co wydarzyło się w czasie tych dni paschalnych, angażuje każdego z Apostołów - szczególnie Piotra - w budowanie nowej ery, która rozpoczęła się w poranek wielkanocny. Nie można interpretować Zmartwychwstania Chrystusa poza porządkiem fizycznym i nie uznawać go za fakt historyczny (por. KKK 642-643).

     Nie wiem, czy kobiety i Apostołowie mieli świadomość tego, że radość, którą doświadczali była jednocześnie znakiem nowej ery. Jednak bez tej radości przekazywanej innym nie można w pełni przeżywać niedzieli wielkanocnej. Poświadcza to także autorytet słowa Bożego. Święty Mateusz zaznacza, że Anioł powiedział do kobiet: Idźcie i powiedzcie Jego uczniom: Zmartwychwstał, a one z wielką radością pobiegły oznajmić to jego uczniom. Ewangelista Marek także podkreśla obowiązek dzielenia się dobrą nowiną: A idźcie powiedzieć Jego uczniom i Piotrowi: On idzie przed wami do Galilei. Tam Go zobaczycie. Święty Łukasz zaś wskazuje na miejsce, gdzie tkwi źródło tej nowiny: A powróciwszy od grobu, oznajmiły to wszystko Jedenastu i wszystkim pozostałym.

Wobec powyższych informacji słowa Bożego możemy wyciągnąć kilka istotnych wniosków dotyczących przeżycia niedzieli wielkanocnej. Sama Wigilia Paschalna, jako Msza Niedzieli Zmartwychwstania, jest wspólnotowym przeżywaniem Zmartwychwstania Chrystusa. Jest to już Msza niedzielna. Celebracja Wigilii może zakończyć się uroczystą Procesją Rezurekcyjną. Druga możliwość to Procesja Rezurekcyjna rano. Wówczas po Wigilii Paschalnej można wystawić Najświętszy Sakrament w monstrancji już nie nakrytej welonem. Adoracja po Wigilii Paschalnej to czas paschalnej radości Kościoła. Śpiewa się pieśni wielkanocne lub eucharystyczne. Choć Mszał Rzymski dla diecezji polskich dopuszcza te dwie możliwości, to często w naszych wspólnotach upraszczamy problem - kiedy ma być procesja rezurekcyjna? W nocy po Wigilii, czy może wczesnym rankiem? Jedna i druga wersja jest poprawna. I nie wiem, czy wprowadzanie na siłę procesji nocnej jest celowe. Co innego, gdy wspólnota parafialna drogą stałej formacji sama dojdzie do takiej praktyki. Nasza polska tradycja jednak bardzo mocno akcentuje poranną procesję. Ważne, aby Wigilię rozpocząć po zmroku. Po jej zakończeniu możemy zachęcić nasze wspólnoty do prowadzenia nocnego czuwania paschalnego, które zakończymy przed świtem. Wówczas o poranku możemy celebrować Procesję Rezurekcyjną i drugą Mszę Zmartwychwstania Pańskiego.

Uwzględniając te dwie możliwości należy zawsze pamiętać, że procesja rezurekcyjna jest publicznym ogłoszeniem światu radosnej nowiny - Jezus Żyje. Ta procesja musi mieć w sobie coś z drżenia tych kobiet, które przyszły rano do grobu i nie zastały tam Jezusa. Może to zabrzmi zbyt banalnie, ale także nasze polskie Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał! nabiera zupełnie nowego znaczenia. Nie jest to tylko zwyczajowa forma pozdrowienia chrześcijańskiego zastępująca w tym okresie popularne Niech będzie pochwalony lub Szczęść Boże. Pozdrowienie wielkanocne dotyka swymi korzeniami samej istoty ewangelizacji - głoszenia Chrystusa Zmartwychwstałego. To nie tylko nasza ludowa praktyka, ale realizacja nakazu anielskiego! Wracając do domu ze świątyni, spotykając sąsiadów, nieznajomych i pozdrawiając ich słowami Chrystus Zmartwychwstał wypełniamy istotny element przeżywania radości niedzieli wielkanocnej

Jedz, pij i... spotkaj Jezusa

Także posiłek niedzielny ma w sobie coś z biblijnej tajemnicy: Na koniec ukazał się Jedenastu w czasie posiłku (Mk 16, 14a). I nie chodzi mi tylko o sam fakt doświadczenia obecności Pana przy wspólnym posiłku. W relacji św. Łukasza ten posiłek poprzedzony był wyjaśnieniem wszystkiego co odnosiło się do Jezusa w Pismach. Wówczas wszedł aby zostać z nimi. Kiedy znalazł się z nimi  przy stole... wziął chleb. Jednak doświadczenie wspólnego posiłku nie ogranicza się tylko do wieczerzy. Uczniowie z Emaus spotkanie przy stole z Panem uczynili punktem wyjścia do dalszego głoszenia dobrej nowiny: W tej samej chwili wstali i powrócili do Jeruzalem. Tam znaleźli Jedenastu zebranych razem oraz ich towarzyszy, którzy mówili - Pan naprawdę zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni także opowiadali o tym, co zaszło w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

Uwzględniając powyższe wskazówki Pisma św. musimy sobie uświadomić, że istota niedzielnego posiłku nie polega na błogim spożywaniu w myśl przysłowia Jedz, pij i popuszczaj pasa. Wielkanocny posiłek ma być okazją do doświadczenia obecności Pana. W tym miejscu aż się prosi, aby w każdym chrześcijańskim domu wszyscy przed śniadaniem wielkanocnym odmówili Jutrznię Niedzieli Wielkanocnej (zob. OWLG 213). Liturgia godzin daje nam możliwość spotkania Chrystusa. Z drugiej strony to także czas modlitewnego wypowiedzenia wszystkiego, co odnosi się do Jezusa w Pismach. Posiłek przy stole wielkanocnym (podobnie jak przy kolacji wigilijnej) w naszej polskiej tradycji był zawsze czasem wzajemnej zgody i przebaczenia:

W tym dniu przy stole potkawszy się, najzawziętsi nieprzyjaciele podawali sobie dłonie na znak pojednania i przebaczali nawzajem (Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska).

Także dzielenie się święconym było w naszej tradycji okazją do gościnności i zgody:

Gdy za wojen napoleońskich wojownicy polscy w Hiszpanii na Wielkanoc święcone zastawili, aby przypomnieć sobie ukochaną rodzinę i ziemię ojczystą, księża hiszpańscy mieli trudność w znalezieniu odpowiedniej modlitwy do poświęcenia a lud zaproszony do dzielenia się jajkiem podziwiał pobożność i gościnność Polaków (Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska).

W tym momencie chcę się podzielić moim osobistym doświadczeniem. Pamiętam, jak wiele dały mi rozmowy na tematy religijne właśnie przy wielkanocnym stole. Po wspólnej modlitwie, dzieleniu się święconym, pierwszych spożytych potrawach i świątecznym upominku to tradycyjnie przystrojony stół stawał się okazją do takiej rodzinnej haggady. Nie od razu musi tu zapanować telewizja i świąteczna drzemka. Rozmowa o świątecznym Baranku, znaczeniu jajka i innych potraw może być dobrą okazją do poważnej rodzinnej rozmowy o wierze i wyjaśnieniu wszystkiego, co odnosi się do Jezusa. Może to brzmi zbyt idealnie, ale to ma być przecież świąteczny posiłek w chrześcijańskim domu w niedzielę wielkanocną!

Nieszpory na pamiątkę ukazania się Pana uczniom

Koniec Triduum Paschalnego ma także swoją własną liturgię. To uroczyste Nieszpory odprawiane dla uczczenia wieczornej pory tego świętego dnia i wspomnienia ukazania się Pana uczniom (OWLG 213). Warto tego dnia podjąć jeszcze ten trud i udać się do swojego kościoła. Kongregacja Kultu Bożego w Liście okólnym o przygotowaniu i obchodzeniu świąt paschalnych przypomina nam tę praktykę niedzieli wielkanocnej. W 98. punkcie listu czytamy:

Należy zachować, tam gdzie trwa lub zależnie od okoliczności wznowić, tradycję odprawiania w dzień Wielkanocy Nieszporów chrzcielnych. W ciągu tych Nieszporów, podczas śpiewania psalmów odbywa się procesja do chrzcielnicy.

Dziś w naszych kościołach zaniknął ten piękny zwyczaj. Same Nieszpory chrzcielne znane były jednak już w I tysiącleciu. Te sprawowane w Rzymie miały szczególnie bogatą liturgię. Po Soborze Watykańskim II Stolica Apostolska nie ogłosiła żadnego wzorca dla ich sprawowania. Jest to bardziej sprawa lokalna. Warto jednak podjąć na nowo to dzieło i poszukać wzorców. W Polsce dwie bardzo ciekawe propozycje dotyczące przebiegu Nieszporów chrzcielnych przedstawił bp Stefan Cichy. W tej bardziej tradycyjnej formie, nawiązującej do zwyczajów rzymskich, ksiądz biskup proponuje trzy procesje: na wejście, do chrzcielnicy i powrotną do prezbiterium. W liturgii wnosi się zapalony paschał, od którego wierni odpalają swoje świece, kropi się lud wodą święconą oraz śpiewa uroczyste antyfony. Same obrzędy są jednak o wiele bogatsze. Jedną z propozycji można znaleźć np. w Agendzie Katowickiej. Podczas Wigilii Paschalnej przyjmowaliśmy chrzest lub odnawialiśmy przyrzeczenia chrzcielne. Natomiast podczas tej wieczornej liturgii każdy z nas może podejść do chrzcielnicy aby podziękować Bogu za dar nowego życia.

Niedziela wielkanocna to dziwny dzień? Czy na pewno? Jest to dzień obfitujący w wiele ważnych wydarzeń: Wigilia Paschalna wraz z procesją rezurekcyjną lub w zależności od miejsca nocne czuwanie paschalne zakończone radosną procesją i poranną Mszą św., dzielenie się dobrą nowiną ze spotkanymi ludźmi, Jutrznia w gronie rodziny, święcone, rodzinna rozmowa o Zmartwychwstałym, uroczysty posiłek i wreszcie Nieszpory chrzcielne w kościele to wystarczająco dużo treści i wydarzeń na trzeci dzień Triduum Paschalnego. Od nas tylko zależy jak przeżyjemy ten czas. Czy będzie to ucieczka w logikę suto zastawionego stołu, czy autentyczna chrześcijańska radość, która będzie się udzielać innym ludziom. Wszak śmigus dyngus to pozostałość po laniu wodą rozentuzjazmowanych chrześcijan, który tak się radowali tego dnia, że nie pozwalali spać innym mieszkańcom. Taka mała chrześcijańska zadyma, która jednak dała nadzieję całemu światu - On jest Zmartwychwstaniem i Życiem!