Miłosierni jak Ojciec

(211 -lipiec -sierpień2016)

Względem duszy

Jacek Skowroński

Uczynki miłosierdzia względem duszy mają pomóc człowiekowi lepiej żyć, zbliżyć się do Boga i w konsekwencji osiągnąć zbawienie

Człowiek jest istotą cielesno-duchową, dlatego Kościół wskazując konkretne uczynki miłosierdzia podaje wierzącym sposoby na pomoc bliźniemu obejmujące obie te sfery życia człowieka. Uczynki miłosierdzia względem duszy mają pomóc człowiekowi lepiej żyć, zbliżyć się do Boga i w konsekwencji osiągnąć zbawienie. 

Nie chodzi jednak o to, żeby realizować te uczynki tylko dlatego, że Kościół tak mówi. Nie chodzi o wypełnianie prawa kościelnego. Istotą uczynków miłosierdzia jest zgodność z przykładem życia Jezusa. Miłosierdzie Jezusa wynikało ze świadomości synostwa Bożego. Dopiero w tej perspektywie, widząc siebie w relacji do Boga jako Ojca, możemy zauważyć drugiego człowieka jako brata. Często jest to brat, któremu niczego nie brakuje pod względem fizycznym, a sytuacja duchowa jest wielkim wołaniem o pomoc. Jak takim ludziom pomóc?

Grzeszących upominać

W tekście Pisma Świętego znajduje się wiele fragmentów zachęcających do upominania grzeszących, zarówno na kartach Starego, jak i Nowego Testamentu. Zgodnie z nimi upominanie grzeszących należy do obowiązków człowieka wierzącego i jest przede wszystkim przejawem troski o zbawienie bliźniego. Jesteśmy za siebie nawzajem odpowiedzialni przed Bogiem i nie możemy zbawić się bez wspólnoty z innymi ludźmi. Braterskie upomnienie to nie tylko ratowanie drugiego człowieka przed niebezpieczeństwem potępienia, ale również działanie na rzecz całej wspólnoty Kościoła – grzech przecież zawsze ma charakter wspólnotowy, nawet jeśli wiedzą o nim tylko sprawca i Pan Bóg.

Upominanie jest także środkiem moralnego kształtowania człowieka, zwłaszcza wtedy, kiedy dotyczy młodych ludzi wychowywanych przez rodziców. Dzieci zachowują w pamięci upomnienia rodziców. Gdy się w życiu zagubią, będzie im łatwiej wrócić pamiętając o zasadach wpajanych w dzieciństwie. Rodzice, nauczyciele i wychowawcy to osoby szczególnie powołane do upominania błądzących. Niekiedy jednak o wiele bardziej wartościowe i skuteczne jest upomnienie ze strony rówieśników.

Niestety obecnie upominanie grzeszących nie cieszy się zbyt wielkim poparciem społecznym i wymaga dużej odwagi. Niemniej jednak trzeba sobie zdać odpowiedzialność z tego, że obojętność wobec cudzego grzechu, brak reakcji lub wręcz przyzwolenie wiąże się ze współodpowiedzialnością za zło, które się dokonuje. 

Upominanie zawsze musi mieć odpowiednią formę, przede wszystkim ma być pełne miłości, łagodności i pokory. Bez tych cech upomnienie może nie zostać przyjęte, zwłaszcza jeśli upominający zapomni, że sam również jest grzeszny i również potrzebuje napomnienia. Potrzebne jest tutaj stanięcie w prawdzie wobec własnej grzeszności, w tym gotowość do przyjęcia upomnienia ze strony innych. Daje nam to możliwość lepszego poznania samego siebie oraz ćwiczenia się w pokorze.

Nieumiejętnych pouczać

Potoczne zrozumienie pouczania nieumiejętnych może doprowadzić do wpadnięcia w pułapkę moralizatorstwa i traktowania innych z góry. Przede wszystkim nie chodzi w tym uczynku miłosierdzia o umiejętności zawodowe czy wiedzę, ale przede wszystkim o umiejętność pięknego i dobrego życia. Chrześcijanin, który wie, co w życiu jest najważniejsze, powinien podzielić się tą wiedzą z innymi. 

Pouczanie w tej perspektywie to uczenie życia, zaczynając od dzieci i młodzieży, a kończąc na tych, którzy pomimo wieku nie potrafią wybierać dobra i konsekwentnie przy nim trwać. Chodzi o przekaz zdolności do życia wiarą. Pouczanie nie jest jednak podejmowaniem decyzji za innych. Raczej mamy dawać dobry przykład niż narzucać własne rozwiązania.

Wątpiącym dobrze radzić

Wątpliwości religijne mogą mieć różne przyczyny, a często tą przyczyną jest zwykła niewiedza i ignorancja religijna. Czasami dochodzi również brak zmysłu krytycznego wobec twierdzeń i hipotez naukowych. Zwątpienie łączy się również ze słabą wiarą, która traktowana jest jako środek do realizacji własnych celów, a nie jako uznanie Chrystusa jako Syna Bożego, Pana i Zbawiciela.

Żeby dobrze radzić, trzeba być kompetentnym w tej dziedzinie, w której się doradza. Trzeba to mieć na uwadze, ponieważ udzielając komuś rady, bierze się w pewnym zakresie odpowiedzialność za decyzje, które ktoś podejmie na tej podstawie. Dlatego nie wolno udzielać takich rad, które doprowadzą do grzechu. Wręcz przeciwnie, należy dawać takie rady, które doprowadzą do głębokiej relacji z Bogiem i pomogą przejść od wiary w Boga do wiary Bogu.

W niektórych sprawach żaden człowiek nie jest na tyle kompetentny, żeby udzielić dobrej rady. Wtedy należy odnieść się do pomocy Pisma Świętego oraz prosić o pomoc Ducha Świętego, aby oświecił rozum i pobudził wolę do wypełnienia woli Bożej. Jeden z darów Ducha Świętego to właśnie dar rady, który pomaga roztropnie patrzeć na otaczającą rzeczywistość o dokonywać właściwych wyborów.

 

To tylko fragment artykułu, całość w drukowanym "Wieczerniku".