Moje serce przepełniała prostota tego wielkiego człowieka, jego skromność, spokój, pokora. Spojrzałam w jego ciepłe oczy, wtedy spłynął na mnie ogrom miłości - to mogła być tylko Boża miłość
Można tutaj spotkać katolików i protestantów, ludzi dorosłych, młodzież, dzieci, świeckich i osoby duchowne. Brat Roger mówił, że młodzi ludzie przyjeżdżają tutaj, gdyż każdy potrzebuje zderzenia z sensem, z sensem odnajdywanym nie tylko w pięknie wspólnej modlitwy i lekturze Pisma Św., ale także w niewyczerpanej gościnności. Ta gościnność urzeka każdego kto tu przyjeżdża. We wspólnocie są bracia dwudziestu narodowości, z Polski jest dwóch braci: brat Marek z Poznania i brat Wojtek z Wrocławia.
Bracia czekają, aby przyjąć drugiego człowieka, aby z nim rozmawiać, a może przede wszystkim słuchać, czekają każdego dnia na zwierzenia. Nigdy nie wykazują zniecierpliwienia, gdyż każdy ma swój rytm szukania tego co najważniejsze, nie naciskają, nie przekonują, tylko z ogromną miłością świadczą o Tym, który jest źródłem miłości. I nie są to puste słowa, każdy z braci wręcz tryska tą Miłością Chrystusową. Wspólnota Braci jest miejscem szukania pojednania pomiędzy podzielonymi chrześcijanami. Poprzez chrześcijan ma przyjść pojednanie miedzy ludźmi, pokój na ziemi. Reguła braci z Taizé to - urzeczywistnianie pośród ludzi przypowieści o Komunii. Wszyscy przyjmowani są w klimacie zaufania. Młodym ludziom powierzane są różnego rodzaju odpowiedzialności - służby na rzecz wspólnoty - przygotowanie i rozdawanie posiłków, sprzątanie, czuwanie nad porządkiem w wiosce, przygotowanie kościoła. Bezinteresowna praca dla innych to odkrywanie głębszej rzeczywistości.
Taizé to miejsce ogromnej modlitwy. Tutaj trzy razy w ciągu dnia - rano, w południe i wieczorem dzwony wzywają na modlitwę. Biją długo, tak, aby wszyscy mogli dojść do kościoła pojednania na wspólną modlitwę. Na zawsze pozostaje w pamięci ten dźwięk dzwonów głoszący chwałę Bożą i ludzie, którzy schodzą się ze wszystkich stron. Czasami jest ich tysiące, wówczas w wiosce panuje zupełna cisza i robi się pusto, słychać tylko śpiew kanonów dochodzący z kościoła. Prace, zabawy, rozmowy, wszystko zostaje przerwane, aby podążać do źródła miłości.
Modlitwa ukazuje solidarność ludzką, wypełniają ją kanony złożone z kilku słów, śpiewane w kilku językach pozwalają nam zrozumieć, że wszyscy ludzie łączą się w jedno. Moc i piękno śpiewów jest tak ogromna, że trudno im się nie poddać. Na modlitwę wieczorną bracia przychodzą w otoczeniu dzieci, zarówno tych z wioski jak i przybyłych z różnych stron świata. W kościele na modlitwie każdy może pozostać tak długo jak tego pragnie, nie odczuwa się, że czas płynie, że jest wieczorne zmęczenie. Śpiew kanonów pozwala się wyciszyć, wejść w głąb siebie, odczuwać wolność, wsłuchiwać się w ciszę. Można także poznać bogactwa ciszy decydując się na pobyt w grupie ciszy. Odnajdujemy spokój i piękno, w świetle Ewangelii można spojrzeć na swoje życie. Wioska jest mała, więc nie ma możliwości stworzenia pustelni, ale radością jest przebywanie w ciszy wśród tylu ludzi.
Wszyscy bracia, którzy prowadzą spotkania, mówią w kilku językach w bardzo prosty sposób, każdy odnajdzie dla siebie słowa. Dzień po dniu zgłębia się źródła wiary.
Bracia ślubują zachowanie celibatu i życia wspólnotowego. We wspólnocie jest prostota materialnych środków życia, bracia postanowili nie przyjmować żadnych darów, nawet spadków i własną pracą zarabiają na swoje utrzymanie po to by móc wspomagać innych. Od 50 lat bracia udają się do miejsc, w których ludzie żyją w opuszczeniu, aby być świadkami pokoju i żyć u boku cierpiących.
Rekolekcje, jakie przeżywa się w Taizé trwają tydzień, kto przyjeżdża tylko na tydzień uczestniczy w grupie „źródła wiary”, kto jest dłużej, po tygodniu może być w grupie ciszy lub pracy. W każdej grupie jest codzienne wprowadzenie biblijne prowadzone przez jednego z braci.
To miejsce pozwala lepiej zrozumieć uniwersalność Kościoła powszechnego. Spotkania z drugim człowiekiem to nie tylko modlitwa w kościele, ale wspólna praca, zabawa, rozmowy w małych grupach, które nie mają na celu przekonywania, ale wzajemne słuchanie, poznawanie nowych spraw, zrozumienie różnorodności Kościoła. Uczymy się nawzajem swojego sposobu życia, poznajemy kulturę innych narodów, uczymy się nowych zabaw, chwalimy Pana każdy na swój sposób. Wzajemnie porozumiewamy się na płaszczyźnie duchowej. Spotkania takie mają prosty charakter zupełnie tak jak na początku, gdy chrześcijanie spotykali się, gromadzili, odwiedzali wzajemnie, żeby sobie pomagać, wspierać się, trwać przy tym co najistotniejsze.
Brat Roger mówił: wracajcie i zapomnijcie o Taizé, w swoich środowiskach poszukajcie jak być źródłem pokoju, pojednania między ludźmi. Jan Paweł II odwiedzając Taizé powiedział: „Tu przychodzi się jak do źródła. Wędrowiec się zatrzymuje, gasi pragnienie rusza w dalszą drogę”.
Od 1978 roku wspólnota organizuje coroczne Europejskie Spotkania Młodych, które odbywają się w dużych miastach naszego kontynentu. W Polsce takie spotkania były już trzy razy.
Wdniu 16.08.2005 roku świat obiegła wiadomość o tragicznej śmierci brata Rogera. Do tragedii doszło podczas wieczornej modlitwy w Taizé. Przed ośmiu laty na swojego następcę brat Roger osobiście wybrał niemieckiego katolika brata Aloisa, który we wspólnocie jest od 32 lat.
W tym roku Pan powołał do wieczności drugiego Wielkiego Człowieka, który tak wiele zrobił dla budowania jedności między ludźmi.
Kilka razy uczestniczyłam w rekolekcjach w Taizé i Europejskich Spotkaniach Młodych. Gdy patrzyłam na brata Rogera i słuchałam jego ciepłego i spokojnego głosu, zachwycała mnie prostota tego Wielkiego Człowieka, jego skromność, spokój, pokora. Z jego ciepłych oczu spłynął na mnie ogrom miłości, to mogła być tylko Boża miłość. Choć było to dawno, to ciepło jest we mnie do dzisiaj. Poczułam jak rozpala się coraz mocniej gdy podczas transmisji z pogrzebu Jana Pawła II brat Roger, który był protestantem, jako dziewięćdziesięcioletni starzec na wózku inwalidzkim przyjmował komunię św. z rąk wtedy jeszcze kardynała Ratzingera. Brat miał zgodę na przyjmowanie Komunii św. w Kościele katolickim, który dopuszcza przyjmowanie Komunii św. przez niekatolików, jeżeli może być pewny, że podzielają oni wiarę katolików. Oglądając transmisję z pogrzebu Jana Pawła II nie spodziewałam się, że za kilka miesięcy przyjęcie przez brata Rogera Komunii św. będzie opisane prawie we wszystkich gazetach.
Brat Roger odszedł do Pana w Kościele Pojednania w męczeństwie, w modlitwie, otoczony braćmi ze wspólnoty i tysiącem młodych ludzi, którzy przybyli do źródła. Odszedł, ale jego miłość pozostanie w naszych sercach.
List kondolencyjny od Leviego, Rabina z Nowego Jorku
Drodzy Bracia z Taizé,
płaczę dzisiaj razem z Wami!
Kiedy Eliasz odchodzi do nieba na ognistym rydwanie, jego uczeń Elizeusz woła: „Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jeźdźcze!” [2 Krl 2,12] Elizeusz nie może sobie wyobrazić kto poprowadzi Izrael, kto będzie jego przewodnikiem. W następnym wersecie on sam podnosi płaszcz Eliasza. W tym momencie czuje się osierocony. Jak możemy rozumieć stratę Brata Rogera? Kto nas poprowadzi? Kto nada kierunek? Wezwani jesteśmy by stać się jak Elizeusz. Cóż za paradoks - w chwili, gdy czujemy się słabi i samotni - musimy być gotowi, by podnieść jego płaszcz, by podjąć jego spuściznę. Modlę się razem z wami, abyśmy wszyscy mieli siłę, mądrość, łagodność, cierpliwość i wiarę, by być godnymi nazywania się uczniami Brata Rogera. Pragnąłbym być z wami w tym czasie - wiedzcie jednak, że jestem z wami modlitwą i myślą.
Wasz brat,
Levi