Rodzice i dzieci

(203 -styczeń -luty2015)

z cyklu "Pamięć świadków"

Człowiek wiary

Grażyna Miąsik, Witold Kowalczyk, Joanna Popek

Stefan Ogrodnik wraz z żoną Elżbietą należał do pierwszego kręgu Domowego Kościoła w Polsce. Powstał on w Lublinie w 1974 r. Moderatorem kręgu był ks. Franciszek Blachnicki, w spotkaniach uczestniczyła również s. Jadwiga Skudro. Po roku przynależności do Ruchu Elżbieta i Stefan zostali wybrani na animatorów kręgu, a następnie zostali parą diecezjalną i wkrótce parą filialną. Tę ostatnią posługę pełnili do 1989 r. Prowadzili dziesiątki rekolekcji oazowych, śródrocznych i wakacyjnych na terenie całej Polski. W 1978 r. włączyli się jako kandydaci a następnie członkowie do KWC. W 2001 r. włączyli się do stowarzyszenia „Diakonia Ruchu Światło-Życie” jako jedni z pierwszych członków. Ostatnimi rekolekcjami Stefana była Oaza Rekolekcyjna Diakonii przeżywana w sierpniu 2001 r. w Krościenku. Stefan pełnił w niej posługę animatora. 

Stefan Ogrodnik zmarł 20 września 2001 r. w wieku 74 lat. Elżbieta do dziś uczestniczy w życiu Ruchu.

Siłę do radosnej, pełnej poświęcenia służby Stefan czerpał z codziennej Eucharystii, Liturgii Godzin, umiłowania Słowa Bożego i modlitwy. Zawsze był pogodny, spokojny, skromny, otwarty na potrzeby innych. Mówił, że służąc bliźnim, otrzymuje o wiele więcej niż sam daje. Wiernie słuchał Pasterzy Kościoła, darząc ich najwyższym szacunkiem i zaufaniem. Z ogromnym zaangażowaniem przeżywał wszystkie sprawy Ruchu, troszcząc się o jego jedność i wierność charyzmatowi Założyciela.

Aby lepiej służyć Kościołowi i Ruchowi i Ruchowi Światło-Życie, Stefan – jako profesor nauk ekonomicznych – ukończył eksternistycznie studia teologiczne na KUL uzyskując stopień magistra.

Obok pracy dla Kościoła i Ruchu bardzo troszczył się o własną rodzinę, o wychowanie córek – Małgorzaty i Marty – obie przeszły formację w Ruchu Światło-Życie.

Stefan był profesorem Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. „Wybitny naukowiec, wzorowy dydaktyk i wychowawca młodzieży akademickiej, ceniony działacz społeczny. Był człowiekiem prawym, życzliwym i prostolinijnym, w postępowaniu odważnym i otwartym. (…) W stosunku do studentów wykazywał postawę życzliwą, a jednocześnie konsekwentną w egzekwowaniu odpowiedniego poziomu wiedzy oraz, co wymaga szczególnego podkreślenia, w kształtowaniu właściwej postawy życiowej” – tak wspominał go współpracownik prof. Jan Zalewa.

 

Ostatnie dni sierpnia 2001 r. ORD w Krościenku. Elżbieta i Stefan Ogrodnikowie przyjechali pierwsi, już dzień wcześniej. Była zdziwiona, że będą uczestnikami ORD, skoro mają za sobą tak wielkie doświadczenie Ruchu. Stefan to moje zdziwienie podsumował krótko: „Chcemy być w stowarzyszeniu, ale nie byliśmy na ORD. Jak trzeba, to trzeba”.

Podziwiałam ich gorliwość, zaangażowanie, punktualność. Ich młodość ducha i radość pociągała nas wszystkich I wielkie kompetencje w sprawach Ruchu. Bardzo pomagali nam w prowadzeniu rekolekcji. Urzekło mnie to coś, co było (i jest) w ich oczach i całym sposobie bycia. A co można podsumować po franciszkańsku: Pokój i dobro. Każdego dnia na nowo wpatrywałam się w ich wzajemne małżeńskie relacje, odniesienia, spojrzenia. To wszystko było takie bardzo świeże, wiosenne.

 

Chcę się podzielić tym, co z życia Elżbiety i Stefana stało się największym darem dla mojego życia wiary. Tym darem było i jest świadectwo ludzi kontemplacji, których oczy utkwione są w Bogu. Mogłam tego doświadczyć każdego dnia. Gdy wcześnie rano wchodziłam do kaplicy, oni najczęściej byli tam pierwsi, długo modląc się przed jutrznią. Podobnie było wieczorem. Bardzo późno spotykałam tam jeszcze Elę i Stefana, a kilka razy samego Stefana. Miałam świadomość, że intensywność naszych rekolekcji jest dla nich dużym trudem, a mimo to czas dla Pana Boga był najważniejszy.

Grażyna Miąsik

Trudno oddzielić to, co Stefan robił jako profesor, od tego, czym żył w swoim życiu codziennym. Nie raz to widzieliśmy. W dużo trudniejszych czasach, jeszcze przed powstaniem Solidarności w swoim pokoju na uczelni postawił na biurku krzyż. Myśmy wieszali krzyżyki na ścianie, gdzieś nad drzwiami, a Stefan miał krzyż postawiony na biurku – kiedy się wchodziło do jego pokoju to od razu było ten krzyż widać. Podobnie, kiedy Stefan był prodziekanem, wtedy troszczył się nie tylko o sprawy materialne studentów, ale dbał także o ich wychowanie, o poziom moralny. 

W jednej z jego naukowych publikacji po raz pierwszy w życiu zetknąłem się z tym, że autor, dziękując za pomoc wszystkim, którzy w jakiś sposób przyczynili się do powstania jego pracy, najpierw dziękuje za inspirację Duchowi Świętemu. Trzeba mieć wielką wiarę i odwagę, aby w książce naukowej coś takiego napisać! Warto też przytoczyć bardzo interesujące zdanie ze wstępu do tej publikacji, gdzie Stefan mówi, że jeżeli chociaż jednej osobie ta książka przybliży prawdę ewangeliczną, to już będzie wielką satysfakcją dla autora. Ewangelia zresztą występuje w rozmaitych kontekstach całej pracy. Owocuje tutaj wszystko to, co Stefan robił w swoim życiu, a zwłaszcza głęboka wiara, obrona życia i KWC (Krucjata Wyzwolenia Człowieka). Okazuje się, że można to, czym się życie, przełożyć nad to, nad czym się pracuje, co się pisze.

Witold Kowalczyk

 

Chciałabym wyrazić ogromną wdzięczność za to, że Pan Bóg dał nam szansę, że byliśmy gośćmi w domu Państwa Ogrodników, że mogliśmy poznać autentyczną postać, jaką był Stefan. Zastanawiałam się, za co najbardziej byłam wdzięczna Stefanowi. Chyba właśnie za to, że był takim autentycznym świadkiem, że w jego oczach, w jego wypowiedziach widać było, że jego Panem jest Chrystus. Był człowiekiem wielkiego ducha, ale też wielkiej prostoty.

Jolanta Popek

 

Stefan nauczył mnie, że Pan Bóg musi być na pierwszym miejscu.

Tadeusz Bielski