Świeccy w Kościele

(228 -wrzesień -październik2019)

z cyklu "Szkoła modlitwy"

Nie samym chlebem

Magdalena Trybus

Youcat nr 523 

 

Dlaczego człowiek nie żyje „samym chlebem”?

 

„Nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust Boga” (Mt 4,4 za Pwt 8,2).

 

Ten fragment Pisma przypomina nam, że ludzie odczuwają głód duchowy, którego nie da się zaspokoić środkami materialnymi. Można umrzeć z braku chleba, ale można też umrzeć, bo dostawało się tylko chleb. W naszym wnętrzu karmieni jesteśmy przez Tego, który ma „słowa życia wiecznego” (J 6,68) i pokarm, który się nie psuje (J 6,27) – świętą Eucharystię. 

 

„Kiedy dajesz człowiekowi tylko chleb, dajesz zawsze za mało” – tak można sparafrazować słowa wielu świętych, którzy widzieli, że istnieje w człowieku o wiele głębszy głód, niż głód chleba. Św. Brat Albert – pierwszy jałmużnik Krakowa – każdemu biedakowi pukającemu do drzwi ogrzewalni, w której mieszkał z ludźmi odrzuconymi przez społeczeństwo, w pierwszej kolejności kazał dać chleba. Kiedy jednak zaspokoił jego żołądek, dał człowiekowi dach nad głową, możliwość pracy, to na końcu w każdym podopiecznym próbował odszukać i zaspokoić ten głód, którym jest głód samego Boga. Wszyscy święci, pełniący dzieła miłosierdzia wiedzieli, że „nie samym chlebem żyje człowiek”. Czym więc żyje?

Pan Jezus pokazał nam dwa stoły, z których człowiek, jeśli chce żyć w pełni, powinien się karmić. Jednym jest stół Jego Słowa, drugim Jego Ciała. Bardzo pięknie tłumaczy to w swojej mowie eucharystycznej (J 6, 22-71) – zachęcam do jej lektury. Słowa pochodzące od Boga są dla wierzącego chlebem powszednim. Św. Augustyn pisał o tym w ten sposób: „A to, co wam podaję, jest chlebem powszednim. I to, że słuchacie codziennie czytań w Kościele, jest chlebem powszednim. A także to, że słuchacie i odmawiacie hymny, jest chlebem powszednim” (Sermo 57, 7). A Pan Jezus mówił uczniom wprost: „Słowa, które Ja wam powiedziałem są duchem i są życiem” (J 6, 63). Słowo Boga jest jak ziarno, które w młynie naszego serca ma dać mąkę na chleb pieczony z naszego życia. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy rozwijał się ruch pustelniczy, wiele osób przychodziło do ojców pustyni prosząc: „Abba, powiedz mi słowo”. To słowo, które otrzymywali, latami „przeżuwali” w sobie, by uczynić swoim życiem. Papież Franciszek w adhortacji o świętości „Gaudete et exultate” pisze, żeby rozpoznawać to słowo Jezusa, które Bóg chce powiedzieć światu poprzez życie każdego z nas (por. pkt 19 i 24). Nie jest to łatwe. W słowotoku świata, który zalewa nas szumem informacji, reklam, opinii bardzo trudno usłyszeć to jedyne słowo dla mnie. Potrzebuję dobrego słuchu, ciszy i skupienia, żeby skosztować, przeżuć i nakarmić się nim. Potrzebuję ascezy codzienności: wyłączenia telewizora, smartfona, radia w samochodzie, ograniczenia bezrozumnego korzystania z internetu czy portali społecznościowych, a zarazem ofiarnego i wiernego czytania oraz zachowywania słów Pisma, by to jedyne Słowo wyodrębnić. Potrzebuję też odwagi i przezwyciężania lenistwa woli, by w ogóle podjąć trud poszukiwania i zrealizowania Słowa Pana dla mnie. Czy wiesz jakie Słowo Bóg przez Ciebie chce powiedzieć światu?

Św. Brat Albert mówił, że człowiek powinien być dobry jak chleb, który leży na stole, by każdy głodny mógł przyjść, ukroić ile potrzebuje i odejść. Po ludzku jest to niemożliwe do zrobienia. Nasz egoizm i pycha nie pozwalają by dawać siebie innym za darmo i bez ograniczeń. Jest tylko jedna droga by móc tak żyć – Eucharystia. Arcybiskup Grzegorz Ryś pięknie komentował w jednej z homilii sam moment komunii św.. Ciało Jezusa, które wówczas przyjmujemy jest Ciałem, choć zmartwychwstałym, to wcześniej wydanym za życie braci – umęczonym, sponiewieranym, zabitym i jednocześnie przez kapłana połamanym. Jeśli takie Ciało Jezusa przyjmuję, to muszę mieć świadomość, że zgadzam się, by Bóg uczynił mnie takim, jak On – ciałem wydanym za braci i na „pożarcie przez braci”. Staję się Tym, Kim się karmię. Czy mam w sobie gotowość na „zjedzenie” przez braci? 

W powyższym kontekście jeszcze bardziej staje się zrozumiały zaimek nasz. Eucharystia jest bowiem chlebem nie tylko dla mnie, ale dla każdego. Spożywam chleb eucharystyczny we wspólnocie, a więc jestem wezwany, żeby tę więź, którą podczas Eucharystii manifestuję w znakach, uczynić w sposób konkretny aktem miłości – w namacalnych gestach solidarności, budowania jedności, przebaczenia, przekraczania uprzedzeń, porzucania szufladkowania, bez oceniania czy krytyki, itd. To tylko nieliczne przykłady realizowania miłości, do której spożywanie naszego Chleba nas zaprasza, czy raczej zobowiązuje. Ks. Blachnicki mówił, że jeśli przystępuję do Stołu Pańskiego, a nie mam w sercu miłości wobec braci, przyjmuję komunię św. niegodnie, „spełniam znak, który jest zakłamaniem”. Podobnie pisał św. Paweł w 1 Kor 11, 17-34. Wszyscy, którzy spożywamy Ciało Jezusa, jesteśmy Jego Ciałem. Jeśli przyjmując Ciało Jezusa nie zważam na moich braci, nie mam względem nich miłości – to spożywam sobie wyrok. Czy mam i czy kształtuję w sobie wrażliwość, która pozwala mi dostrzec głód miłości u braci i gotowość by go zaspokoić?

Na koniec chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden konieczny wymiar karmienia się Eucharystią, z którego właściwie wypływa ten wcześniejszy. Św. Franciszek z Asyżu w komentarzu do modlitwy Ojcze nasz pisze w ten sposób: „Chleba naszego powszedniego: umiłowanego Syna Twego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, daj nam dzisiaj; na pamiątkę i dla zrozumienia, i uczczenia miłości, którą nas obdarzył, oraz tego, co dla nas powiedział, uczynił i wycierpiał”. Pamięć, zrozumienie i uczczenie miłości Jezusa do nas i Jego dzieła względem nas – po to jest nam potrzebne karmienie się Eucharystią. To daje nam pełnię życia, do której każdy z nas dąży.