Sprawy ostateczne

(133 -listopad -grudzień2004)

z cyklu "Czego uczy nas Tora?"

Wizja Jakuba (Rdz 28, 10-22)

Karol Madaj

Jakub, posłuszny ojcu i matce, opuścił Beer–Szebę i poszedł do Charanu. By wypełnić wolę rodziców, zgodził się na ponad siedmiusetkilometrową podróż. Już po kilku dniach (85 km) jego wysiłek został nagrodzony. Jakub trafia w „to miejsce”.
W oryginalnym tekście hebrajskim podkreślone zostało, że nie jest to „jakieś miejsce”, ale ha–makom „to miejsce”. Miejsce, gdzie styka się niebo ze środkiem ziemi, miejsce, gdzie według żydowskiej tradycji Abraham miał złożyć w ofierze Izaaka i gdzie później miała stanąć Świątynia Jerozolimska, której punkt centralny — „Święte Świętych” — miał znajdować się dokładnie w „tym miejscu”.
Tam więc układa się do snu Jakub i opiera swoją głowę na kamieniu. Mimo niezbyt wygodnej poduszki, ma wspaniały sen. Zobaczył schody do nieba (hebrajskie słowo sulam oznacza tutaj raczej solidne schody podobne do tych, jakie prowadziły na szczyty mezopotamskich piramid, niż chwiejną drewnianą konstrukcję, jaką wyobrażamy sobie myśląc o drabinie). Wędrowali po nich aniołowie. Schodzili, by wypełnić otrzymaną od Boga misję na ziemi i wracali, by otrzymać następną. Na szczycie schodów stał sam Jahwe. On to złożył Jakubowi obietnicę. Nie zawarł z nim przymierza, gdyż w przymierzu obie strony do czegoś się zobowiązują. Bóg złożył bezwarunkową obietnicę, że da Izraelowi i jego potomkom na własność Ziemię Świętą, a oni rozmnożą się i zamieszkają na całej ziemi. Bóg za ich pośrednictwem będzie błogosławił wszystkim narodom.
Obietnica ta wypełnia się na naszych oczach. Potomkowie Jakuba mieszkają nie tylko w Izraelu, ale i na całym świecie. Co więcej, dzięki Żydowi Jezusowi i wyrosłemu z pnia judaizmu chrześcijaństwu, błogosławieństwo zbawienia otrzymują także poganie.
Są też bardziej osobiste obietnice: Bóg obiecuje Jakubowi swoją opiekę na wszystkie lata jego życia. Boże obietnice nie skończą się, gdy Izrael wróci do domu, co może sugerować interpretowane dosłownie słowo „dopóki”, ale będą aktualne wiecznie.
Historia ta ma jednak jeszcze drugie duchowe dno. W sensie alegorycznym schody do nieba oznaczają Chrystusa, co zresztą sam Zbawiciel podkreślił w rozmowie z Natanaelem, kiedy to odniósł do siebie obraz z księgi Rodzaju. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego” (J 1, 51). Jezus jako zapowiedziany Mesjasz jest jedynym pośrednikiem, który łączy niebo z ziemią. On jest, jak mówi Jakub, „Bramą Nieba”, On jest Drogą wiodącą w górę do domu Ojca. Całe Jego życie było wypełnieniem Jakubowej wizji. Podczas chrztu w Jordanie, na górze Tabor, w Ogrójcu, w czasie zmartwychwstania i w wielu innych sytuacjach niebo otwierało się, a aniołowie zstępowali na Syna Człowieczego, by jako Król Aniołów wydawał im polecenia. W czasie swojego powtórnego przyjścia sam Chrystus zstąpi razem z aniołami w chwale. To, co Jakub widział we śnie, apostołowie ujrzeli na jawie, a każdy z nas zobaczy na końcu czasów. W duchowym znaczeniu Izrael to my — Kościół. To również do nas, wszczepionych w lud Boży, skierowane są obietnice wiecznego błogosławieństwa. Bramy piekielne nas nie przemogą.
Wróćmy jednak do Jakuba (Kościoła) i zobaczmy, jaka była jego odpowiedź na otrzymaną od Najwyższego łaskę i wyciągnijmy z tego wnioski, co do naszego postępowania wobec Boga.
Po pierwsze patriarcha rozpoznał Boże działanie w swoim życiu: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu a ja nie wiedziałem”, a następnie przestraszył się: „to miejsce przejmuje grozą”. Bojaźń Boża jest właściwą reakcją człowieka, gdy staje wobec Najwyższego. Jakub nie poprzestał jednak na pomieszanym z fascynacją lęku przed Stwórcą, ale od razu, na chwałę Pana, podjął fizyczny, umysłowy i finansowy wysiłek. Wstał wcześnie rano i kamień (z pewnością nie był lekki), który miał pod głową ustawił pionowo jako stelę (możliwe, że przy tym wyrył na niej jakiś napis upamiętniający to wydarzenie). Następnie namaścił macewę oliwą i nadał temu miejscu nową nazwę: Betel to znaczy „Dom Boga”. Był to znak konsekracji, potrzebny aby w tym miejscu można było składać ofiary. W zamian za to, że Pan da mu chleba, trochę szat i swoją opiekę, Jakub ślubował zbudować w tym miejscu ołtarz i sanktuarium. Na potrzeby tegoż przybytku Izrael zobowiązał się płacić dziesięcinę ze wszystkiego, co dostanie od Boga. Odpowiedzią Kościoła, czyli każdego z nas, na dary otrzymywane od Boga jest więc gorliwe służenie Bogu (ciałem i umysłem) oraz troska o wybudowanie Mu domu, nie tyko tego duchowego w naszych sercach, ale, co możemy wyczytać z naszej historii, także tego materialnego, zbudowanego z kamieni. Jakub na potrzeby kultu oddawał dziesiątą część wszystkiego, co zarobił. Warto się nad tym zastanowić.